Takiego finału Ligi Mistrzów jeszcze nie było – rozgrywanego w ciszy, bez publiczności, z płachtami zasłaniającymi puste trybuny i w pandemicznym reżimie. Ale również z tak dużą nadzieją na wielki występ polskiego piłkarza.
Ostatnim Polakiem, który sięgnął po puchar, był Tomasz Kuszczak, jednak dramatyczny finał z Chelsea w 2008 roku, wygrany przez Manchester United na moskiewskich Łużnikach dopiero po rzutach karnych, oglądał z ławki rezerwowych. Inaczej niż Jerzy Dudek, który trzy lata wcześniej w Stambule swoim tańcem na linii bramkowej w konkursie jedenastek przeciw Milanowi zapewnił sobie wieczny szacunek u kibiców Liverpoolu i futbolową nieśmiertelność.