Tradycja zobowiązuje – taki tytuł widniał na okładce piątkowego Ligowego Weekendu w Przeglądzie Sportowym. Bo Górnik Zabrze od dłuższego czasu potęgą już nie jest, to historia jest jasna: oba zespoły zdobyły po 28 tytułów mistrza Polski. A że przed tą kolejką Legia znów była na pozycji lidera, a zespół Marcina Brosza na czwartym miejscu, to można było liczyć na dużą dawkę emocji. Te rozpoczął już na początku Bartosz Kapustka. Pomocnik Legii udowadnia w tym roku, że powrót do ekstraklasy był dobrym pomysłem, coraz lepiej pokazuje się nowemu selekcjonerowi Paulo Sousie. I jeśli Portugalczyk faktycznie zmieni ustawienie kadry na system z trzema obrońcami i wahadłowymi, to szanse Kapustki na powołanie się zwiększają – mistrzowie Polski od kilku kolejek grają właśnie tym ustawieniem. Przed tygodniem spisali się w nim wyśmienicie. Mimo że na boisku nie było najlepszego strzelca Tomasa Pehkarta, to wygrali z Wisłą Płock aż 5:2.