To nie jest kwestia tego, czy mamy nowoczesne stadiony, czy nie, bo kabel doprowadzający prąd zawsze może się zepsuć. Złośliwość rzeczy martwych. Delegat UEFA nie ma do nas żadnych pretensji, trener Kazachstanu również. Nie musiałem nikogo przekonywać, żeby mecz został wznowiony, bo tu przepisy mówią jasno: w przypadku awarii delegat UEFA musi się skontaktować z dyrekcją stadionu i zakładem energetycznym, który zasila stadion. Na Legii jest zapasowy generator prądu, bo to jest wymóg podczas meczów reprezentacji i w europejskich pucharach. Trochę to jednak trwa, zanim uda się z takiego generatora skorzystać: lampy muszą ostygnąć przed ponownym włączeniem. Delegat dostał taką informację i czekał. Nie będzie żadnej kary dla nas. Co by było gdyby świateł nie udało się zapalić? Polskie przepisy mówią, że mecz zaczyna się od początku. Międzynarodowe reguły są nieco inne. Jeśli mecz zostaje przerwany przez awarię, burzę, grad czy inne tego rodzaju zdarzenie w początkowych minutach, to zaczyna się go od nowa. Jeśli np. w drugiej połowie, to dogrywa się go od minuty, w której został przerwany. Denerwowałem się, patrząc na te ciemności, bo dokończenie meczu w niedzielę byłoby dużym kłopotem organizacyjnym. Kibice przyjechali z daleka, Kazachowie mieli samolot zamówiony na niedzielę. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.