Jeśli nie wygramy w Stambule, będziemy w naprawdę głębokiej dziurze. W tej Lidze Mistrzów możemy już z niej nie wyjść – mówił przed spotkaniem Liverpoolu z Besiktasem trener Anglików Rafael Benitez. W dwóch wcześniejszych meczach jego piłkarze wywalczyli tylko jeden punkt i chcąc zachować szansę na wyjście z grupy, musieli wreszcie wygrać.
Stambuł zawodnikom Liverpoolu do wczoraj mógł kojarzyć się tylko z pięknymi chwilami. W 2005 roku na Stadionie Olimpijskim pokonali Milan w wielkim finale Ligi Mistrzów, mimo że do przerwy przegrywali 0:3. Teraz jednak nie dali rady drużynie dużo słabszej. Po porażce 1:2 z Besiktasem szanse na awans do kolejnej rundy mają już tylko matematyczne.
Największym pechowcem ostatnich dni w drużynie Beniteza jest Sami Hyypia. W sobotnim meczu w Premiership przeciwko Evertonowi fiński obrońca strzelił samobójczego gola. Tym samym popisał się wczoraj już w 13. minucie, skazując Liverpool na wielkie nerwy w poszukiwaniu wyrównującej bramki. Kiepskim pomysłem Beniteza jest na pewno kłócenie się ze Stevenem Gerrardem. Hiszpan zmienił kapitana drużyny w drugiej połowie meczu z Evertonem, tłumacząc, że nie chciał trzymać na boisku zawodnika z wyłączonym mózgiem. W Stambule Gerrard strzelił jednak honorowego gola, jako jedyny zachował zimny umysł i walczył do ostatniej minuty. Kilka tygodni temu Jose Mourinho przestał dogadywać się z Johnem Terry’m, graczem-symbolem Chelsea i to jednak trener, a nie zawodnik pożegnał się ze Stamford Bridge.
Na tym właśnie stadionie Chelsea pod wodzą Avrama Granta bez większych problemów ograła Schalke. Didier Drogba jest kuszony przez Milan i sam chyba nie wie, co ma robić. Gdy pytali go dziennikarze „France Football”, otwarcie mówił o chęci opuszczenia Londynu. W angielskiej prasie wszystkiemu zaprzeczał. Kiedy trzy tygodnie temu strzelił gola w Walencji, demonstracyjnie się nie cieszył, żeby pokazać Jose Mourinho jak tęskni. Wczoraj już się uśmiechnął. Cieszył się też Florent Malouda – inny pupil Mourinho, który strzelił pierwszego gola. – Obaj udawali, bo nie chcieli sprawić przykrości obchodzącemu 41. urodziny Romanowi Abramowiczowi – napisał „Guardian”. Chelsea wygrała już czwarty mecz z rzędu. Być może spisywanie obecnego sezonu na straty było jednak przedwczesne, a Grant poza przychylnością właściciela klubu posiada też jakieś atuty trenerskie.
Drogba wreszcie cieszył się po golu strzelonym dla Chelsea. To prezent dla Abramowicza