Reklama

Remis z Finlandią dał awans Portugalii

Portugalczycy atakowali, Finowie mądrze się bronili i groźnie kontrowali. Skończyło się bez bramek

Publikacja: 22.11.2007 04:05

Remis wystarczał Portugalii do awansu, ale utrzymywanie się takiego wyniku do ostatniej minuty meczu było dla gospodarzy bardzo niebezpieczne. W każdej chwili groziła katastrofa.

Piłkarze trenera Luiza Felipe Scolariego, który po dwumeczowej dyskwalifikacji za uderzenie serbskiego piłkarza Ivicy Dragutinovicia powrócił na ławkę drużyny, próbowali wcześniej zapewnić sobie spokój. Bezskutecznie. W 19. minucie piłka znalazła się nawet w fińskiej bramce po strzale głową urodzonego w Brazylii obrońcy Pepe, debiutującego w reprezentacji po otrzymaniu portugalskiego obywatelstwa, ale sędzia odgwizdał faul na Jussim Jaaskelainenie i nie uznał gola.

Fiński bramkarz albo bronił groźne strzały (Cristiano Ronaldo, Ricardo Quaresmy i Maniche, a), albo mijały one słupki i poprzeczkę. Finowie bardzo dobrze zaprezentowali się w tym deszczowym spotkaniu w Porto. Ich czołowy napastnik Jarri Litmanen, rozgrywający 110. spotkanie w reprezentacji, został zmieniony w 67. minucie przez Mikę Vayraminenena, ale koledzy z drużyny, im bliżej końca, tym bardziej zagrażali rywalom. W 87. minucie, w okresie naporu gości, portugalski obrońca Bruno Alves omal nie strzelił samobójczej bramki. Chwilę później uderzenie Mikaela Forssella, które mogło dać sensacyjne zwycięstwo i awans Finlandii, było niecelne.

Angielskiemu trenerowi Royowi Hodgsonowi nie udało się wprowadzić reprezentacji Finlandii na piłkarskie salony, jak uczynił to z drużyną Szwajcarii, z którą w 1994 roku na mundialu w USA odpadł dopiero w 1/8 finału, a potem awansował jeszcze na Euro 1996.

Może się pocieszać, że Finowie, którzy w 14. meczach w grupie A stracili tylko siedem bramek, grają tak, że ich rywale, aktualni wicemistrzowie Europy i czwarta drużyna świata, drżą o wynik do końcowych minut spotkania rozgrywanego na własnym stadionie.

Reklama
Reklama

Pozostałe mecze grupy A miały już tylko wymiar statystyczny. Armenia przegrała w Erewanie z Kazachstanem 0:1, a Belgia w takim samym stosunku wygrała w Baku z Azerbejdżanem.

Remis wystarczał Portugalii do awansu, ale utrzymywanie się takiego wyniku do ostatniej minuty meczu było dla gospodarzy bardzo niebezpieczne. W każdej chwili groziła katastrofa.

Piłkarze trenera Luiza Felipe Scolariego, który po dwumeczowej dyskwalifikacji za uderzenie serbskiego piłkarza Ivicy Dragutinovicia powrócił na ławkę drużyny, próbowali wcześniej zapewnić sobie spokój. Bezskutecznie. W 19. minucie piłka znalazła się nawet w fińskiej bramce po strzale głową urodzonego w Brazylii obrońcy Pepe, debiutującego w reprezentacji po otrzymaniu portugalskiego obywatelstwa, ale sędzia odgwizdał faul na Jussim Jaaskelainenie i nie uznał gola.

Reklama
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Barcelona wygrywa na inaugurację, Robert Lewandowski wreszcie się doczekał
Piłka nożna
Magia Jose Mourinho nadal działa. Zostanie trenerem Benfiki Lizbona
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Obrońcy tytułu pokazali siłę
Piłka nożna
Wróciła Liga Mistrzów. Król z Paryża i wielu pretendentów do tronu
Piłka nożna
Były mistrz świata zagra w Pogoni Szczecin. Transfer, jakiego w Polsce jeszcze nie było
Reklama
Reklama