Niecałe pięć miesięcy po wyborze Piechniczka na trenera Polska wygrała z NRD, najgroźniejszym przeciwnikiem w eliminacjach (w grupie była tylko Polska, NRD i Malta) 1:0, a bramkę strzelił Andrzej Buncol z Ruchu Chorzów. Głową, mimo że miał niecałe 170 cm wzrostu.
Rewanż na stadionie w Lipsku należał do jednych z najciekawszych meczów, jakie Polacy kiedykolwiek rozegrali. Towarzyszyły mu wszelkie możliwe emocje – od sportowych po polityczne. W październiku 1981 roku NRD nie była szczególnie życzliwa zmianom w Polsce, a granicę na Odrze i Nysie trudno było nazwać granicą przyjaźni, jak chciała propaganda. Generalnie jedni drugich szczerze nienawidzili i boisko stało się okazją do załatwienia porachunków. Niemcy pamiętali swój udział w mundialu ‘74, który przyniósł im same korzyści. Byli też aktualnymi mistrzami olimpijskimi. Polacy mieli w pamięci, jak ich kilka lat wcześniej, przed meczem w Halle, otruto. Dziesiątki autokarów z polskimi kibicami celowo przetrzymywano na granicy, żeby nie mogły zdążyć na mecz. I rzeczywiście, wielu kibiców nie widziało pierwszych minut, w których wszystko się rozstrzygnęło.
Najpierw gola głową zdobył Andrzej Szarmach, w chwilę później, po samotnym rajdzie, Włodzimierz Smolarek i po 5 minutach Polska prowadziła 2:0. Zwycięstwo 3:2 oznaczało trzeci z rzędu awans do finałów.
Polskiej bramki bronił w Lipsku Młynarczyk. Rezerwowym był Jan Tomaszewski, wściekły, że musi wycierać ławkę. Bronił wtedy barw Herculesa Alicante, nadal czuł się pewnie, chociaż realnie patrząc, miał po temu coraz mniej powodów. Uznał za skandal fakt, że jechał do Lipska przez pół Europy nie po to, żeby siedzieć na ławce. Od tej pory jego stosunki z Piechniczkiem uległy wyraźnemu ochłodzeniu. Wkrótce Tomaszewski z odległego Alicante poparł za pośrednictwem Polskiego Radia stan wojenny, potem został członkiem PRON i jego drogi nie tylko z Piechniczkiem się rozeszły.
Nowa drużyna osiągnęła jeszcze jeden sukces, jakiego wcześniej i później nie było. Dwa tygodnie po zwycięstwie w Lipsku Polacy pokonali w Buenos Aires Argentynę 2:1. Było to jedyne zwycięstwo Polski nad mistrzem świata na jego boisku.