Rz: Jak w dawnych czasach piłkarze spędzali święta?
Edmund Zientara: Tak samo jak dziś, z rodzinami. Ale zaraz po wojnie istniał zwyczaj urządzania wspólnych wigilii tam, gdzie to było możliwe. W Legii nie bardzo, bo piłkarze pochodzili z różnych części kraju. Otrzymywali powołanie do wojska i musieli grać. Na święta dostawali przepustki, wracali więc do swoich rodzin. W Polonii sytuacja była zupełnie inna. Drużyna składała się z samych warszawiaków, pod koniec lat 40. spotykaliśmy się więc przy opłatku. To były szczególne spotkania. Każdy z nas przeżył okupację, prawie każdy stracił kogoś bliskiego, takie wyjątkowe sytuacje bardzo nas łączyły. W ogóle ludzie byli wtedy dla siebie bardziej życzliwi. Polonię witano serdecznie w całym kraju, widząc w niej bohaterskich warszawiaków, którzy na gruzach stolicy zdobyli pierwsze po wojnie mistrzostwo Polski. Ja w tej mistrzowskiej drużynie jeszcze nie grałem, byłem za młody, ale wkrótce stałem się kolegą Edwarda Brzozowskiego, Zdzisława Gierwatowskiego, Jerzego Szularza, Tadeusza Świcarza i innych. Nie miałem jeszcze wtedy 20 lat.
Jak starsi traktowali wówczas takich juniorków jak pan?
W zależności od tego, jak młody grał. Ale pamiętam, jak było na sylwestra z roku 1948. Zabawę zorganizowała Polonia w swoim lokalu klubowym, który znajdował się wtedy na czwartym piętrze w Alejach Ujazdowskich 22. Tam, gdzie jeszcze dziś PZPN ma kilka swoich pokoi. Wtedy to była wielka sala. Polonia gromadziła wówczas kibiców przedsiębiorców, których dziś nazwalibyśmy sponsorami. Stanisław Syrzycki był znanym jubilerem, miał zakład na Nowym Świecie, Ludwik Marmor – sklep z futrami na ulicy Zgoda. Podczas zabawy piłkarze pełnili rolę kelnerów. Ja, jako najmłodszy, byłem pikolakiem. Dostawaliśmy napiwki i do domu wróciłem z kieszeniami pełnymi pieniędzy. Później takiego sylwestra już nie było. Władza przykręciła śrubę, sponsorzy ratowali resztki swojego dobytku, Marmor uciekł z kraju. Zaczynała się epoka gospodarki socjalistycznej, w której dla takich prywatnych przedsiębiorców nie było już miejsca. Polonia skończyła się na początku lat 50. nie tylko dlatego, że wojskowa Legia i milicyjna Gwardia były dla władzy ważniejsze, a piękna przedwojenna przeszłość Czarnych Koszul nie pasowała do nowych czasów. Także dlatego, że wraz ze zmianami politycznymi od polonistów musieli odejść prywatni przedsiębiorcy.
Ale przecież Polonia cieszyła się sympatią i popularnością wśród kibiców.