Przez kolano do serc

We Włoszech wezbrała fala futbolowej nostalgii: wspomnień, listów, życzeń. Wszystko dla piłkarza, którego jeszcze niedawno wyzywano od zdrajców

Publikacja: 16.02.2008 05:45

Przez kolano do serc

Foto: Rzeczpospolita

Włoskie dzienniki telewizyjne od środy rozpoczynają się od informacji o stanie kolana Ronaldo, gazety przypominają podręczniki anatomii, a kibice piszą do piłkarza krzepiące esemesy i listy. Ostatnim razem Włosi wykrzesali z siebie tyle miłości i współczucia, gdy umarł kolarz Marco Pantani.

Więzadło lewego kolana Ronaldo eksplodowało pod polem bramkowym Livorno trzy minuty po wejściu napastnika Milanu na boisko. Bramkarz rywali powiedział, że to brzmiało jak suchy trzask noworocznej petardy. Pilnujący Brazylijczyka obrońca Vidigal, słysząc ten dźwięk, tak się zmieszał, że odbił dośrodkowanie Massimo Oddo ręką. Cała Italia się boi, że to mógł być ostatni karny wywalczony przez piłkarza zwanego Fenomeno. „Gazzetta dello Sport” w piątek poświęciła zdrowiu Ronaldo siedem pierwszych stron, choć w sobotę jest wielki mecz Juventus – Roma. Operacja przeprowadzona w paryskim szpitalu Salpetriere zakończyła się sukcesem. Optymistyczne prognozy mówią, że Brazylijczyk ma szanse wrócić na boisko za 9 – 12 miesięcy, ale musi się poddać katorżniczej rehabilitacji.

Ronaldo był w identycznej sytuacji osiem lat temu, operował go ten sam profesor z Paryża, z tym że chodziło o prawe kolano. Wówczas wrócił po roku, by zostać potem mistrzem świata i królem strzelców finałów w Japonii i Korei. Ale czy obecny Ronaldo, który we wrześniu skończy 32 lata, ma pewne miejsce w historii futbolu i imponujący stan konta, znajdzie w sobie siły, by walczyć o kolejny powrót?

Telewizje i internetowe portale przypominają jego najwspanialsze bramki. Siłą rzeczy niemal wszystkie sprzed ośmiu – dziesięciu lat. Na pasku informacyjnym telewizji SKY Sport można przeczytać maile i esemesy do Ronaldo. Ktoś napisał: „Ronnie, musisz wrócić! Jeszcze nigdy nie miałeś tylu kibiców!”.

On ma ogromną siłę, ale ścięgna normalne. To tak, jakby silnik ferrari włożyć do fiata 500 - Pierpaolo Mariani jeden z lekarzy Ronaldo

To prawda. Pospolitemu ruszeniu pod hasłem „Ronnie, wróć!” patronują wielcy ludzie piłki. Falcao, dawna gwiazda Brazylii i Romy, wysłał Ronaldo do Paryża krótką bajkę z morałem o tym, co jest w życiu naprawdę ważne. „Gazzetta dello Sport” zamieszcza liściki kibiców. Fabio pisze: „Moja córka ma dziesięć lat i pełne prawo, żeby zobaczyć Cię znów na boisku!”. Manuel: „Czuję się jak dziecko, któremu ktoś zabrał piłkę. Wiem, że mi ją zwrócisz i pozwolisz znów marzyć”. Cinzia: „Feniks powstał z popiołów. Ty też się odrodzisz”. Teo: „Błagam! Nie poddawaj się. Bez Ciebie futbol umrze”. Piszą nawet kibice Interu. Prezes tego klubu Massimo Moratti wysłał esemesa: „Głowa do góry. Wygrasz i tym razem!”.Przemiana kibicowskich serc jest fascynująca, bo jeszcze kilka tygodni temu Ronaldo witały na boisku gwizdy i okrzyki: „Niewdzięcznik! Sprzedawczyk!”. Brazylijczyk stał się we Włoszech synonimem zdrady w 2002 r. Kupiony w 1997 r. przez Inter za 39 mln euro z Barcelony, rozegrał w serie A dwa znakomite sezony. W 51 meczach strzelił 39 bramek, a potem przyszły kontuzje, które wyeliminowaly go na półtora roku. Szkoleniowcy i medycy Interu niańczyli Ronaldo, zrobili wszystko, by mógł zostać gwiazdą mundialu w Korei i Japonii. Na wiosnę 2002 r., kiedy mógł już biegać, wypuszczali go na zgrupowania i mecze brazylijskiej kadry, nie żądając, by równocześnie występował w walczącym o tytuł klubie, oszczędzali jego siły. Być może dlatego przegrali walkę o tytuł z Juventusem o 2 punkty. Ronaldo płakał wtedy jak dziecko, zapewniał, że kocha prezesa Morattiego synowską miłością. Ba, zapowiadał, że w następnym sezonie zrobi wszystko, by Inter wreszcie sięgnął po scudetto.

Tyle że gdy niedługo później wokół Brazylijczyka, już chodzącego w chwale króla strzelców mundialu, zaczęli się kręcić wysłannicy Realu Madryt, uczucia do Interu nagle wygasły.

Na murach Mediolanu pojawiły się napisy, że Ronaldo świadczy miłość wyłącznie za pieniądze. Klub kibica Interu wystosował apel do prezesa Morattiego: „Sprzedaj trutnia!”. 31 sierpnia 2002 r. Ronaldo po załatwieniu ostatnich formalności transferowych opuszczał klub jak złodziej: awaryjnym wyjazdem z garażu, otwieranym tylko na wypadek pożaru. Wiedział, co robi: przed budynkiem stało kilka tysięcy kibiców i ziało ogniem oburzenia.

W zimie 2007 r. Ronaldo zdradził Inter drugi raz. Niechciany w Realu, wrócił do Mediolanu, ale do Milanu. Swoje musiała zrobić legenda MilanLab, w którym medycy rzekomo odmładzają ludzi o połowę – od prezesa Silvio Berlusconiego przez trenera Carlo Costacurtę po Paolo Maldiniego. Ronaldo wystąpił w 14 meczach i strzelił siedem bramek. W lecie z MilanLab w świat poszła rewelacyjna informacja: dwóm podbródkom gwiazdora nie są wcale winne hamburgery i coca-cola, lecz enzymy. Dolegliwość usunięto, Ronaldo schudł, miał biegać jak sarenka i pomóc Milanowi wygrać scudetto i Ligę Mistrzów. Kontuzja sprawiła, że rewelacji nie uda się sprawdzić.

Niekończące się pasmo problemów zdrowotnych Brazylijczyka prof. Pierpaolo Mariani - jeden z konsultantów w czasach, gdy Ronaldo miał kłopoty z prawym kolanem, tłumaczy tak: „On ma wspaniałą muskulaturę i ogromną siłę, ale ścięgna normalne. To tak, jakby silnik ferrari włożyć do fiata 500”.

Po nagłej eksplozji współczucia dla Ronaldo w zapomnienie poszły jego zdrady i występy w Milanie, w których był cieniem samego siebie. Kibice, widząc tragedię gasnącej futbolowej gwiazdy, stanęli przy niej, nie zważając na ułomności charakteru idola. Teraz, jak pisze „Gazzetta dello Sport”, Ronaldo staje przed największą próbą: wracając na boisko, ma szansę odkupić winy i pokazać, że nie zawsze ma serce po stronie portfela.

Piłka nożna
Real naciska na Barcelonę. Teraz powalczy o przetrwanie w Lidze Mistrzów
Piłka nożna
Robert Lewandowski strzela, ale Barcelona gubi punkty. Zadyszka czy już kryzys?
Piłka nożna
Puchar Polski. Będzie wielki hit w Warszawie
Piłka nożna
Chelsea znów konkurencyjna. Wygrywa i zachwyca nie tylko w Anglii
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Piłka nożna
Bayern znów nie zdobędzie Pucharu Niemiec. W Monachium myślą już o przyszłości