Włoskie dzienniki telewizyjne od środy rozpoczynają się od informacji o stanie kolana Ronaldo, gazety przypominają podręczniki anatomii, a kibice piszą do piłkarza krzepiące esemesy i listy. Ostatnim razem Włosi wykrzesali z siebie tyle miłości i współczucia, gdy umarł kolarz Marco Pantani.
Więzadło lewego kolana Ronaldo eksplodowało pod polem bramkowym Livorno trzy minuty po wejściu napastnika Milanu na boisko. Bramkarz rywali powiedział, że to brzmiało jak suchy trzask noworocznej petardy. Pilnujący Brazylijczyka obrońca Vidigal, słysząc ten dźwięk, tak się zmieszał, że odbił dośrodkowanie Massimo Oddo ręką. Cała Italia się boi, że to mógł być ostatni karny wywalczony przez piłkarza zwanego Fenomeno. „Gazzetta dello Sport” w piątek poświęciła zdrowiu Ronaldo siedem pierwszych stron, choć w sobotę jest wielki mecz Juventus – Roma. Operacja przeprowadzona w paryskim szpitalu Salpetriere zakończyła się sukcesem. Optymistyczne prognozy mówią, że Brazylijczyk ma szanse wrócić na boisko za 9 – 12 miesięcy, ale musi się poddać katorżniczej rehabilitacji.
Ronaldo był w identycznej sytuacji osiem lat temu, operował go ten sam profesor z Paryża, z tym że chodziło o prawe kolano. Wówczas wrócił po roku, by zostać potem mistrzem świata i królem strzelców finałów w Japonii i Korei. Ale czy obecny Ronaldo, który we wrześniu skończy 32 lata, ma pewne miejsce w historii futbolu i imponujący stan konta, znajdzie w sobie siły, by walczyć o kolejny powrót?
Telewizje i internetowe portale przypominają jego najwspanialsze bramki. Siłą rzeczy niemal wszystkie sprzed ośmiu – dziesięciu lat. Na pasku informacyjnym telewizji SKY Sport można przeczytać maile i esemesy do Ronaldo. Ktoś napisał: „Ronnie, musisz wrócić! Jeszcze nigdy nie miałeś tylu kibiców!”.
On ma ogromną siłę, ale ścięgna normalne. To tak, jakby silnik ferrari włożyć do fiata 500 - Pierpaolo Mariani jeden z lekarzy Ronaldo