To głównie dzięki Lidze Mistrzów o Borucu – „chuliganie między słupkami”, jak go nazwało barcelońskie „Mundo Deportivo” – hiszpańskie gazety pisały przed dzisiejszym meczem z dużym respektem. Chwaliły za to, że świetnie się ustawia, ma dobry refleks, a co najważniejsze – im wyższa stawka, tym lepiej broni. Tak jak w meczu z Niemcami na mundialu, z Manchesterem United, gdy obronił karnego Louisa Sahy w ostatnich minutach, i rok temu z Milanem, gdy w 1/8 finału LM dał się pokonać dopiero w dogrywce rewanżu.
Wtedy Celtic grał z późniejszym zwycięzcą Ligi Mistrzów, a Boruca pokonał dopiero Kaka, najlepszy piłkarz świata. Dziś wyzwanie jest teoretycznie jeszcze większe. Bramkę Polaka ma ostrzeliwać czterech wspaniałych z Barcelony: Samuel Eto’o, Leo Messi, Ronaldinho i Thierry Henry. Jeśli Frank Rijkaard nie posadzi Ronaldinho na ławce, będą mieli rzadką okazję zagrać wreszcie obok siebie. Dotychczas udało im się to tylko raz, na inaugurację ligi hiszpańskiej w Santander. Gola wówczas nie strzelili, potem kontuzje eliminowały to jednego, to drugiego.
W Barcelonie wszyscy liczą przede wszystkim na Eto’o, wracającego do drużyny po wyleczeniu kontuzji, z którą przyjechał z Pucharu Narodów Afryki. Na konferencjach prasowych Kameruńczyk był odpytywany jak zbawca drużyny, ale sam powtarza, że nim nie jest. – Środkowy napastnik gra tak, jak pozwolą mu jego koledzy. Sam niczego nie wskóram – ostrzega.
Czy Milan będzie czwartym z kolei obrońcą tytułu – po Porto, Liverpoolu i Barcelonie – który odpadnie z Ligi Mistrzów już w 1/8 finału? Rywala ma bardzo silnego, ale i nieprzewidywalnego. Arsenal zachwycał w pierwszej części sezonu, gdy – po odejściu Henry’ego do Barcelony – nikt nie oczekiwał od niego niczego wielkiego, a teraz wymagania wzrosły i coraz częściej się potyka. Piłkarze Arsene’a Wengera zwykle dużo lepiej radzili sobie w Premiership niż w europejskich pucharach, rok temu nieoczekiwanie odpadli w 1/8 finału po meczach z PSV, ale u siebie w LM są niepokonani od 17 meczów.
Milan ma problem z bramkarzami. Didę rozbolały plecy, co dziwne, bo ostatni mecz z Parmą przesiedział na ławce rezerwowych. Żeljko Kalac wybił palec na treningu i do Londynu poleciał, ale czy może zagrać, okaże się dzisiaj. Jeśli nie, do składu trzeba będzie wpisać Valerio Fiorego. Bramkarza, który w Milanie jest od ośmiu lat, ale zagrał w tym czasie tylko dwa razy, co wystarczy za komentarz.