Klicki wycofuje się z Korony

Byłem oszukiwany – mówi właściciel klubu z Kielc. Firma Kolporter będzie sponsorem Korony tylko do końca sezonu

Publikacja: 03.04.2008 02:43

Klicki wycofuje się z Korony

Foto: Rzeczpospolita

Na konferencji prasowej w kieleckim hotelu Łysogóry Krzysztof Klicki zabrał publicznie głos po raz pierwszy od chwili, gdy CBA zapukało do drzwi Dariusza Wdowczyka i pięciu innych osób zamieszanych w ustawianie meczów Korony w sezonie 2003/2004.

Swoje oświadczenie właściciel klubu czytał z kartki, spokojnym głosem, a o drużynie mówił tak jak zwykle – „Koronka“. – Ta sytuacja jest moją osobistą porażką. Czasu nie da się cofnąć, lecz muszę myśleć o przyszłości. Nie mogę pozwolić, aby moje nazwisko i budowane przez lata dobre imię marki Kolporter były kiedykolwiek znowu publicznie szargane. Nie mam żadnej gwarancji ani przekonania, że w najbliższych latach sytuacja w polskiej piłce ulegnie radykalnej poprawie – tłumaczył.

Korona ma trzy miesiące, by znaleźć sponsora na nowy sezon, zapewne drugoligowy, bo degradacji raczej nie uniknie. Klicki zapewnił, że wypełni wszystkie swoje zobowiązania, ale tylko do końca obecnych rozgrywek.

– Byłem oszukiwany jako właściciel, pracodawca i zagorzały kibic piłki nożnej – mówił wczoraj. – Gdy w lipcu 2002 r. podjąłem decyzję o zainwestowaniu w Koronę, miałem świadomość zagrożeń. Ale wierzyłem, że tak jak od podstaw tworzyłem grupę Kolporter, tak od podstaw zbuduję klub. Dlatego nie zaangażowałem się w żadną z drużyn pierwszej ligi, choć niemal każda wypatrywała wówczas sponsora. Wolałem trzecioligową, bankrutującą Koronę Kielce. Spłaciłem długi, powołałem jedną z pierwszych wówczas w kraju sportowych spółek akcyjnych. Celem był awans do ekstraklasy. Stąd decyzja, by w trzecioligowym klubie zatrudnić Dariusza Wdowczyka. Człowieka z pierwszych stron gazet, reprezentanta Polski, jednego z najzdolniejszych trenerów młodego pokolenia. Człowieka, wydawałoby się, nieskazitelnego, pasującego do mojej koncepcji. Zebrałem piłkarzy znacznie lepszych niż klasa rozgrywkowa, w której występowali. To miała być gwarancja zachowania zasad etyki. Gdy prokuratura zaczęła śledztwo w aferze korupcyjnej, byłem pewien, że na Koronę nie padnie nawet cień podejrzeń. Rzeczywistość okazała się brutalna. Jestem zdruzgotany – powiedział Klicki.

Jego decyzja oznacza, że Korona będzie klubem, który za korupcję zapłaci najdrożej. Żadna z pięciu zdegradowanych dotychczas drużyn nie została pozostawiona sama sobie. W Arce Gdynia Ryszard Krauze uznał za sprawę honoru, by zespół wrócił do ekstraklasy oczyszczony i mocny. Zagłębie Lubin nadal jest wspierane przez KGHM, Górnik Łęczna przez kopalnię Bogdanka, Widzew próbował wyprowadzać z zakrętu Sylwester Cacek, a Zagłębie Sosnowiec jest przyzwyczajone do braku pieniędzy i jakoś sobie poradzi.

Gdy prokuratura zaczęła śledztwo w aferze korupcyjnej, byłem pewien, że na Koronę nie padnie nawet cień podejrzeń - Krzysztof Klicki, właściciel korony

Przed Koroną są dwa scenariusze: Klicki sprzedaje klub (ma 100 procent akcji sportowej spółki akcyjnej) albo – jeśli nie znajdzie kupca – pozostanie właścicielem, ale okroi budżet bardzo mocno i pieniędzy będzie szukał u innych sponsorów.

Swoich pieniędzy dokładać już nie będzie. Futbolu ma na razie dość, a był z nim emocjonalnie związany znacznie mocniej niż którykolwiek z polskich milionerów – właścicieli klubów. Sam był kiedyś piłkarzem, od lat jeździ na mecze polskich drużyn w pucharach, za reprezentacją podróżuje, nawet kiedy gra na Kaukazie. Gdy w Holdingu Kolporter są organizowane turnieje, prezes biega po boisku razem z pracownikami, a o strzelonych przez siebie golach opowiada przez następne tygodnie. Dopisanie nazwy firmy do nazwy klubu to nie był tylko zabieg reklamowy, ale znak, że właściciel obydwa przedsięwzięcia traktuje równie poważnie.

Jego słowo jest w Koronie wszystkim, tak jak w Kolporterze. Powiedział kiedyś władzom Kielc: ja wam dam pierwszą ligę, wy mi dacie stadion. Od wiosny 2006 roku zespół gra na nowym obiekcie. Gdy w pierwszym sezonie w ekstraklasie kibice zaczęli wyzywać czarnoskórego Hernaniego, Klicki potrafił jako pierwszy prezes w Polsce wyegzekwować zakaz stadionowy.

Od czwartkowych zatrzymań (m.in. kierownika drużyny Pawła Wolickiego i asystenta trenera Arkadiusza Bilskiego) właściciel wprawdzie nie wypowiadał się publicznie, ale działać zaczął od razu. To on zdecydował o zawieszeniu trzech piłkarzy obecnej kadry – Hermesa, Sławomira Rutki i Jakuba Zabłockiego – którzy grali w Koronie w sezonie 2003/2004.

Nie ugiął się, gdy drużyna zagroziła strajkiem, przekazał tylko piłkarzom przez swoich współpracowników, że podpisali z nim dobrze płatne umowy o pracę i mają się z nich wywiązywać. Podczas gdy Polonię Warszawa w niedzielnym meczu z Lechią Gdańsk prowadził jakby nic się nie stało wypuszczony z wrocławskiej prokuratury Dariusz Wdowczyk, Klicki nie zgodził się nawet, by trzech zawieszonych wsiadło do autobusu, którym drużyna jechała na spotkanie z Legią. Ostatnio nawet nie trenowali z kolegami, a wczoraj już po konferencji Klickiego wszyscy trzej rozwiązali swoje kontrakty.

Właściciel nie chciał zrobić wyjątku nawet dla Hermesa, kapitana drużyny i jej maskotki, ulubieńca kibiców, byłego mistrza świata z reprezentacją Brazylii do lat 20 (z 1993 roku). Brazylijczyka ściągnął do Korony Dariusz Wdowczyk, podobnie jak Rutkę, i Klicki nie chce uwierzyć, że obaj nie wiedzieli o ustawianiu meczów.

Wcześniej w tym sezonie zawiesił na jakiś czas Marcina Drzymonta, aż do wyjaśnienia korupcyjnych wątpliwości z okresu gry w Zagłębiu Sosnowiec. Klicki stawia na jasne zasady i konsekwencję. To, czego w polskim futbolu brakuje najbardziej.

Od blisko sześciu lat jest właścicielem, sponsorem i pierwszym kibicem klubu. Można powiedzieć, że Koronę kupił sobie na 40. urodziny. Uratował klub od bankructwa, przejął go w całości, zaczynając od wyrzucenia dotychczasowych działaczy. Był już wówczas jednym z najbogatszych Polaków, twórcą i właścicielem Kolportera SA, największego prywatnego dystrybutora prasy. Swoją fortunę (dziś szacowaną na 700 mln złotych) zaczął budować jeszcze jako student. Teraz grupa Kolporter liczy 11 spółek z różnych branż, od handlu komputerami po budownictwo. Pochodzi z Kielc, tutaj mieszka, grał w piłkę w juniorskich drużynach Błękitnych. Tam, gdzie kiedyś był stadion Błękitnych, dziś stoi obiekt Korony, najnowocześniejszy w Polsce. Występowała już na nim reprezentacja, a Klicki marzył, że niedługo Korona zagra tutaj w europejskich pucharach.

Sam nalegałem na rozwiązanie kontraktu. Tak będzie lepiej dla obu stron, skoro klub nie ma już do mnie zaufania. Z Krzysztofem Klickim od wybuchu afery rozmawiałem raz, w poniedziałek. Rozmowa była spokojna. Właściciel chciał, bym go przekonał, że jestem czysty. Powiedziałem prawdę: jeśli rzeczywiście ktoś w drużynie zbierał pieniądze z premii i wydawał je na ustawianie meczów, to bez mojej wiedzy. Nie mówiłem wtedy po polsku, przyszedłem do Korony grać w piłkę, a nie handlować. Chyba Klickiego nie przekonałem.

Znajdę sobie nowy klub. Nie wiem, czy Korona pozwoli mi do tego czasu trenować u siebie. Nawet nie chciałem pytać.

Koledzy z drużyny są w szoku, mimo wszystko liczyli, że Klicki zostanie. Jego wycofanie się to strata nie tylko dla nas, mieszkańców Kielc, ale dla całego kraju. Polski futbol potrzebuje takich ludzi.

Jeśli o coś mam żal, to o jedno: Wdowczykowi Polonia pozwoliła wrócić na ławkę, choć miał zarzuty, a nas się wyrzuca tylko za to, że w tamtym czasie byliśmy w drużynie. Ale takie jest prawo właściciela. Miłych wspomnień zachowam więcej.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

p.wilkowicz@rp.pl

Na konferencji prasowej w kieleckim hotelu Łysogóry Krzysztof Klicki zabrał publicznie głos po raz pierwszy od chwili, gdy CBA zapukało do drzwi Dariusza Wdowczyka i pięciu innych osób zamieszanych w ustawianie meczów Korony w sezonie 2003/2004.

Swoje oświadczenie właściciel klubu czytał z kartki, spokojnym głosem, a o drużynie mówił tak jak zwykle – „Koronka“. – Ta sytuacja jest moją osobistą porażką. Czasu nie da się cofnąć, lecz muszę myśleć o przyszłości. Nie mogę pozwolić, aby moje nazwisko i budowane przez lata dobre imię marki Kolporter były kiedykolwiek znowu publicznie szargane. Nie mam żadnej gwarancji ani przekonania, że w najbliższych latach sytuacja w polskiej piłce ulegnie radykalnej poprawie – tłumaczył.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Piłka nożna
Floriani Mussolini. Piłkarz z prowokującym nazwiskiem
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Piłka nożna
Rok 2025 w piłce. Wydarzenia, którymi będziemy żyli w najbliższych miesiącach
Piłka nożna
Gdzie zagra Cristiano Ronaldo? Wkrótce kończy mu się kontrakt
Piłka nożna
Marcin Animucki: Pieniędzy będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Piłka nożna
Sukces kobiecej reprezentacji, porażka męskiej. Rok 2024 w polskim futbolu
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay