Alfred Hitchcock nie napisałby bardziej emocjonującego scenariusza – podkreśla włoska prasa. Toczące korespondencyjny mecz o scudetto Inter i Roma zmierzyły się w ostatniej kolejce na wyjazdach z drużynami walczącymi o utrzymanie w Serie A, Parmą i Catanią.
Policja uznała, że oba spotkania to mecze podwyższonego ryzyka, i nie zezwoliła na przyjazd zorganizowanych grup kibiców gości. Obawy okazały się słuszne. Mimo zakazu do Parmy ruszyli kibice Interu i przed meczem na ulicach doszło do starć. Z kolei w Katanii obrzucono kamieniami autobus Romy. Kierowca cudem uniknął poważniejszych obrażeń, gdy wielki kamień rozbił szybę po jego lewej ręce.
Tuż przed rozpoczęciem transmisji z meczów ostatniej kolejki komentator telewizji SKY Giuseppe Bergomi poradził kibicom: „Zapnijcie pasy bezpieczeństwa!”. Miał rację, bo emocji było sporo. Już po siedmiu minutach zagrzmiały trąby na rzymskich balkonach i eksplodował stadion w Parmie. Mirko Vucinic w Katanii minął dwóch obrońców, okazał się sprytniejszy od dwóch następnych i strzelił bramkę dla Romy. Rzymianie byli w tym momencie mistrzem Włoch, a fani Parmy zaczęli wierzyć, że może ich klub nie spadnie do Serie B. Ta nadzieja towarzyszyła im do 63. minuty meczu. Na początku drugiej połowy spocony i zdenerwowany Roberto Mancini wpuścił na boisko borykającego się od dłuższego czasu z kontuzjami Zlatana Ibrahimovica.
We Włoszech o Szwedzie mówi się Ibra-cadabra. Słusznie. Ibra zaczął czarować i już chwilę później strzałem z 20 metrów strzelił przepiękną bramkę. Na rzymskich balkonach znów zagrzmiały trąby, ale tym razem zadęli w nie kibice Lazio, uradowani, że lokalnym rywalom tytuł wymknął się z rąk. Ibrahimović zdobył jeszcze jednego gola, zapewnił Interowi tytuł i skazał Parmę na Serie B.
W Katanii zrezygnowana Roma dała sobie pod koniec meczu strzelić wyrównującą bramkę. Na stadionie rozpoczęło się wielkie święto, bo Sycylijczycy uratowali się przed spadkiem. Roma 24 maja na stadionie olimpijskim będzie mogła zrewanżować się Interowi, gra z nim w finale Pucharu Włoch.