W sierpniu 2018 roku Rada podjęła uchwałę o przekazaniu na ten cel 158 mln złotych, oficjalnie z przeznaczeniem na rozbudowę Centrum Szkolenia Młodzieży. Koszt stadionu to około 150 mln złotych, a całego obiektu – około 400 mln. To niewiele mniej niż kosztował finansowany również przez miasto stadion Legii przy Łazienkowskiej.
Miasto zaangażowało się w inwestycję w trudnym dla Polonii momencie. Klub występuje w trzeciej lidze, jest poważnie zagrożony spadkiem, nie płaci zawodnikom, prezes i trener zrezygnowali z pracy. Nie wiadomo kto tam rządzi, z kim rozmawiać. Można mówić o agonii, do której przez ostatnie lata doprowadzali kolejni właściciele, poczynając od Ireneusza Króla, którego biznesowa niefrasobliwość spowodowała w roku 2013 karną degradację Polonii z poziomu ekstraklasy do czwartej ligi.
Spadek wpłynął na zmniejszenie zainteresowania. W ostatnich miesiącach mecze przy Konwiktorskiej oglądało już po kilkuset widzów. Zdarzyło się, że raz był wśród nich prezydent Rafał Trzaskowski.
Sympatia prezydenta miasta do Czarnych Koszul nie może się jednak przekładać na decyzje finansowe. Jesienią 2019 roku władze Warszawy postawiły Polonii ultimatum: albo przedstawi możliwe do zrealizowania plany uratowania klubu, albo zapomni o stadionie. Ponieważ Polonia żadnych gwarancji nie dała, miasto wysłało sygnał, że w marcu odstąpi od swoich planów.
I wtedy stał się cud. Francuski przedsiębiorca Gregoire Nitot, prezes firmy Sii z branży IT postanowił wykupić akcje klubu i postawić go na nogi. Kibice Polonii przyjęli jego deklarację z radością, a kibice Legii, zagrozili potencjalnemu właścicielowi, że jeśli nie wycofa się z tego pomysłu, to jego firma może wpaść w kłopoty.