Rz: W możliwości ŁKS wątpili wszyscy, a pan uparcie powtarzał, że przyjdzie dzień, kiedy zaczniecie wygrywać. Odetchnął pan w sobotę?
Marek Chojnacki:
Nie czułem wielkiego niepokoju. Wiedziałem, co potrafią moi piłkarze. Z każdym treningiem był postęp, zresztą uważam, że i w meczach prezentowaliśmy się coraz lepiej. Zwycięstwo przyszło dość szybko, a że akurat w meczu z Bełchatowem i do tego na wyjeździe – trzeba się cieszyć.
Skąd ta wiara w zespół, którego większość zawodników spotkała się ze sobą dopiero przed sezonem?
Komfortowej sytuacji rzeczywiście nie miałem, a czarodziejem nie jestem. Nie potrafiłem sprawić, by od razu każdy rozumiał, jakie ma zadania na boisku. Wielu moich zawodników w rundzie wiosennej w ogóle nie grało, więc wiedziałem, ile czeka nas pracy. Kiedy wszystko wreszcie zacznie funkcjonować – nie miałem pojęcia. Początek ligi przegraliśmy po głupich błędach, nie było powodu do robienia tragedii.