24-letni Robinho jest jednym z najefektowniej grających skrzydłowych. Real kupił go w roku 2005 z FC Santos za 30 mln euro, przebijając oferty kilku innych europejskich klubów.
Pod względem ubóstwa Robinho nie różni się od dziesiątków innych brazylijskich piłkarzy. I, jak wielu z nich, nie zawsze potrafił się znaleźć w nowym życiu. Sukcesy na boisku (najlepszy piłkarz i strzelec Copa America, mistrz Hiszpanii) przeplatały się z meczami, w których zawodził, ponieważ alkohol i zarwane noce odbijały się na jego formie.
Mimo to zainteresowanie nim nie malało i Chelsea zaproponowała 32 mln euro. Real chciał więcej, londyński klub był gotów dodać jeszcze 3 mln i może transakcja doszłaby do skutku, gdyby nie oferta Manchesteru City.
W ostatnim dniu sierpnia zmienił się właściciel klubu. Została nim grupa kapitałowa ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, która w prezencie dla kibiców ze stadionu City of Manchester kupiła Robinho. Podobno wydała na niego ok. 40 mln euro.
Arabowie z Manchester City próbowali także sprowadzić Davida Villę z Valencii, Mario Gomeza z VfB Stuttgart i Dymitara Berbatowa z Tottenhamu, ale im się nie udało. Dwie pierwsze oferty zostały odrzucone, a 27-letniego Berbatowa kupił ostatecznie lokalny rywal, Manchester Utd. Bułgarski napastnik nie zagra więc w barwach Tottenhamu przeciwko Wiśle Kraków. Berbatow miał wcześniej oferty z kilku klubów, m.in. z Chelsea, ale Alex Ferguson walczył o niego co najmniej od roku. Ostatecznie przebił inne kluby (m. in. Barcelonę). Wydał na Bułgara prawie 31 mln funtów i osobiście pojechał na lotnisko, żeby zabrać go na zgrupowanie drużyny.