[b]Rz: Czytał pan wtorkową prasę? Ministerstwo nie zebrało pochwał za sposób naprawy PZPN...[/b]
Adam Giersz: Prasa zagraniczna była dla nas łaskawsza. Nie tylko my mamy kłopoty ze swoim związkiem piłkarskim. To jest problem demokratycznego społeczeństwa, w którym funkcjonują organizacje pozarządowe. Ich działalność reguluje prawo o stowarzyszeniach, tyle że narodowe federacje sportowe są z niego częściowo wyłączone ze względu na swoją monopolistyczną pozycję. Specyfika i autonomia organizacji sportowych jest w krajach UE szanowana pod warunkiem, że przestrzegają prawa krajowego. Autonomia sportu nie może być traktowana jako wyłączenie tego obszaru spod działania prawa powszechnego. Orzeczenia w tych sprawach podejmują sądy krajowe i Europejski Trybunał Sprawiedliwości, tak było w przypadku Jeana-Marca Bosmana. Orzeczenie uznające system transferowy za niezgodny z prawem europejskim spowodowało rewolucyjne zmiany w przepisach FIFA i UEFA.
[b]Co to ma wspólnego z sytuacją, w jakiej znalazły się PZPN i Ministerstwo Sportu?[/b]
Wybraliśmy drogę zgodną z prawem krajowym i standardami europejskimi zwracając się do sądu sportowego, czyli trybunału arbitrażowego, powołanego właśnie po to, aby w trybie przyspieszonym rozpatrywać tego rodzaju sprawy. MKOl też ma taki trybunał w Lozannie, do którego można się odwołać od decyzji międzynarodowych federacji sportowych.
[b]Czyli przegraliście w słusznej sprawie?[/b]