Reklama
Rozwiń

Sumienie na podsłuchu

Kazimierz Greń z zarządu związku groził samobójstwem, a teraz zaprasza na zjazd: z trybuny wyjaśni, czemu chciał sobie odebrać życie

Publikacja: 22.01.2009 01:37

Grzegorz Lato (z lewej) i Kazimierz Greń. Niedawno razem, dziś osobno

Grzegorz Lato (z lewej) i Kazimierz Greń. Niedawno razem, dziś osobno

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Co będzie wyjaśniał Greń, nie wiadomo. Ludzie dobrze go znający mówią, że to zapewne nic szczególnego, bo „Kazio lubi, kiedy wokół niego jest głośno”.

Greń pełni funkcję prezesa Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej od roku 2004. W czerwcu 2008 roku wybrano go ponownie, niemal przez aklamację. W swoim okręgu ma pełnię władzy. Jest także członkiem komisji do spraw nagłych oraz komisji weryfikującej sędziów i obserwatorów.

W grudniu roku 2004 Greń został członkiem zarządu PZPN, a do wyborów 30 października ubiegłego roku był także przewodniczącym komisji futsalu, czyli futbolu halowego. Jego 23-letni syn też się pnie po szczeblach kariery. Jest kierownikiem futsalowej reprezentacji kraju i sędzią, teraz już w I lidze.

Jako szef komisji futsalu Kazimierz Greń wykazywał się aktywnością większą niż niemal wszyscy inni funkcyjni działacze związku. Podkarpacie stanowiło główne miejsce rozgrywania meczów międzypaństwowych, na które Greń zapraszał zawsze, osobiście i w oficjalnych pismach, działaczy związku i dziennikarzy. Był zawsze bardzo gościnny, a przez to lubiany w całej Polsce.

Jest niezależny finansowo, co zawdzięcza między innymi zyskom z sex-shopu. Ten temat, ucinał krótko: „Takie informacje podaje się po to, żeby postawić mnie w złym świetle. Prowadziłem przedsiębiorstwo wielobranżowe i tego typu działalność też tam była. Ale stanowiła dziedzinę jedną z wielu”.

Typ „brata łaty”, zyskujący dzięki sposobowi bycia wielu stronników, wyczuł swoją szansę, kiedy przed rokiem minister sportu wprowadził do PZPN kuratora. Wtedy Greń pierwszy zgłosił swoją kandydaturę na prezesa, ale szybko z tego pomysłu zrezygnował.

Drugi oddech złapał jesienią. Został szefem kampanii wyborczej Grzegorza Laty, promując hasło „Prezes z Podkarpacia”. Ze swojej roli wywiązał się znakomicie. Znowu gościł prominentnych działaczy, sam lub z Latą jeździł po Polsce.

Zwykle w takich sytuacjach szef kampanii nagradzany jest przez zwycięzcę wyborów i zapewne Greń na to liczył. Grzegorz Lato okazał się jednak człowiekiem tyleż prawym, co mało życzliwym. „Pracujemy dla dobra polskiej piłki – mówił jeszcze przed wyborami – i jeśli Kaziowi się wydaje, że jak zostanę prezesem, to natychmiast dam mu jakąś funkcję, to jest w błędzie. Nie mogę dawać prywatnej nagrody w publicznej sprawie. Jeśli Kazia demokratycznie wybierze zjazd, to co innego”.

Grenia zjazd wybrał. Z największą liczbą głosów wszedł do nowego, już tylko 18-osobowego, zarządu. Żadnej funkcji jednak nie otrzymał. Nie upłynął miesiąc i Greń wystąpił otwarcie z krytyką Laty, zarzucając mu niewywiązywanie się z obietnic złożonych wyborcom. Lato odpowiedział, że Greń nie wie, co mówi, i tak rozpoczęła się wojna na szczytach władzy. Jej nowy etap okazał się zupełnie nieoczekiwany. Prokuratura podejrzewa, że Greń wydał na przyjęcie dla działaczy 8,5 tys. zł z pieniędzy resortu sportu przeznaczonych na działalność szkoły mistrzostwa sportowego. Przed kilku dniami, podczas zjazdu Podkarpackiego OZPN, oświadczył z mównicy, że jego życie zamieniło się w koszmar. „Chciałem dobrze dla ludzi. Odchodzę z tego świata z czystym sumieniem” – powiedział do zgromadzonych.

Do różnych redakcji wysłał (jak zwykle na koszt POZPN) kilkadziesiąt zaproszeń na sobotni zjazd PZPN, na którym „wyjawi całą prawdę o tym, co dzieje się wokół mojej osoby”.

„Rz” dodzwoniła się do niego na telefon stacjonarny. Komórkowego nie odbiera, uważając, że jest na podsłuchu. Do soboty nie chce mówić o szczegółach, bo się boi. – Od 30 października (data zjazdu wyborczego PZPN) czuję się zagrożony. Boli mnie, że prasa pisze na mój temat nieprawdę, w telewizji mogę występować tylko na żywo, ponieważ boję się manipulacji. Czuję w tym wszystkim rękę różnych służb – powiedział.

Jedni mówią, że Greń nie dorósł, inni – że zwariował. Ale wszyscy czekają, co powie w sobotę z trybuny zjazdu. Bo władze w PZPN wprawdzie się zmieniły, ale nic dobrego z tego nie wynika i jeden desperat może podpalić lont.

Sobotni zjazd zapowiada się teraz ciekawie, a miał być nudną formalnością. Zwołano go, by uchwalić ok. 50 poprawek do statutu PZPN – taka była umowa związku z Ministerstwem Sportu przy wycofywaniu kuratora. Można się spodziewać, że dyskusję zdominują korupcja i atmosfera wokół nowego zarządu. Zawieszonych jest już dwóch jego członków: Henryka Klocka kazała zatrzymać wrocławska prokuratura badająca aferę korupcyjną, a Ryszard Adamus zawiesił się sam, bo stracił zainteresowanie PZPN. Co się stanie z Greniem, wyjaśni on sam. Albo nie.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=s.szczeplek@rp.pl]s.szczeplek@rp.pl[/mail][/i]

Co będzie wyjaśniał Greń, nie wiadomo. Ludzie dobrze go znający mówią, że to zapewne nic szczególnego, bo „Kazio lubi, kiedy wokół niego jest głośno”.

Greń pełni funkcję prezesa Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej od roku 2004. W czerwcu 2008 roku wybrano go ponownie, niemal przez aklamację. W swoim okręgu ma pełnię władzy. Jest także członkiem komisji do spraw nagłych oraz komisji weryfikującej sędziów i obserwatorów.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Piłka nożna
Czas napisać nowy rozdział. Kadra gra o mundial
Piłka nożna
Mundial 2026: Czy pod wodzą Thomasa Tuchela Anglia odniesie sukces? Znani wrócili do kadry
Piłka nożna
Ćwierćfinały Ligi Narodów. Na ostatniego rywala w eliminacjach mundialu Polacy muszą jeszcze poczekać
Piłka nożna
Michał Probierz: Moim celem jest wygrywanie, ale też to, by kadrę przyjemnie się oglądało
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Piłka nożna
Mateusz Skrzypczak. Z Poznania przez Białystok do kadry
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń