Sytuacja jest niecodzienna. Kaczmarek ogłosił, że właściciel klubu Józef Wojciechowski i jego doradca Holender Tony Slot Bruins po meczu z Lechią zwalniali go trzy (a może i cztery) razy w ciągu kilku godzin.
Polonia poinformowała, że Grembocki będzie pełnił obowiązki trenera do czasu rozstrzygnięcia sporu między klubem i Kaczmarkiem. Klub utrzymuje, że Kaczmarek nie został odwołany i naruszył obowiązujący go kontrakt, nie stawiając się do pracy i składając do PZPN wniosek o natychmiastowe rozwiązanie umowy.
Wcześniej doszło do rozmowy Kaczmarka z właścicielem Polonii. Wojciechowski sprawiał wrażenie człowieka, który podjął decyzję o zwolnieniu pod wpływem silnych emocji i bardzo chce ją zmienić. Proponował trenerowi rozmaite stanowiska – od zamiany miejsc z Jackiem Grembockim po funkcję dyrektora sportowego i generalnego menedżera.
– Jeszcze parę minut rozmowy, a zostałbym administratorem domów mieszkalnych J.W. Construction na Białołęce – powiedział Kaczmarek. – Ale zupa się wylała, prezes zwalniał mnie publicznie, stawiając w dodatku zarzuty, na które bym nie wpadł. Podobno nie respektowałem poleceń właściciela, rozbiłem linię obrony, przesunąłem do pomocy Tomasza Jodłowca, a Łukasza Trałkę zbyt długo trzymałem na ławce. A to wszystko celowo, żeby pomóc Lechii, z którą byłem związany w przeszłości, w uzyskaniu dobrego wyniku w Warszawie. Trudno pracować w atmosferze posądzeń – zakończył Kaczmarek.
Tempo, w jakim Józef Wojciechowski zwalnia nie tylko trenerów, ale i innych pracowników klubu, odbiega znacznie od norm krajowych. Jest to powodem fatalnej atmosfery w Polonii. Nikt nikomu nie ufa, rozmawia się szeptem, żeby jakaś niepochlebna informacja na temat prezesa do niego nie dotarła. Ludzie boją się stracić pracę, nawet jeśli pracodawca nie cieszy się ich szacunkiem.