Inter został mistrzem czwarty raz z rzędu, Manchester trzeci, Barcelona pierwszy po dwóch latach przerwy - i u niej święto było najbardziej burzliwe. Gdy stało się jasne, że Real Madryt z Villarreal nie wygra, ani nawet nie zremisuje - przegrał 2:3 po słabej grze, m.in. Ikera Casillasa, który w ostatniej minucie meczu chciał złapać dośrodkowanie, a wyszła mu asysta przy golu Joana Capdevili - na ulice Katalonii ruszył tłum. Kilkadziesiąt tysięcy kibiców świętowało na Ramblas drugie po Pucharze Króla trofeum tego sezonu i 19. mistrzostwo.
Wielu z nich przesadziło: 51 osób zostało rannych, 65 zatrzymanych za bitwę z policją na butelki i kamienie przeciw gumowym pociskom. Potem zostało jeszcze czekanie na lotnisku na bohaterów wracających z niedzielnego meczu na Majorce, który był już tylko benefisem. Zabawą dla rezerwowych, bo taki skład wystawił Pep Guardiola. - Wielu moich piłkarzy będzie odpoczywało aż do finału Ligi Mistrzów, nie chcę niczego ryzykować - zapowiedział trener, uzasadniając eksperyment na Majorce. Mecz zaczął się zwyczajowym szpalerem, od rywali dla nowego mistrza, a skończył porażką Barcelony 1:2. Nie dlatego, że rezerwowi okazali się słabi. Przeciwnie, grali dobrze, tylko Samuel Eto'o - jeden z niewielu piłkarzy pierwszego składu który zagrał, bo goni koronę króla strzelców - pudłował niemiłosiernie. Wykorzystał jedną okazję, kilka innych doskonałych zmarnował, włącznie z rzutem karnym w ostatniej minucie (trafił w słupek). Eto'o cel osiągnął o tyle, że nadal prowadzi w klasyfikacji najskuteczniejszych, z 29 golami, ale Diego Forlan ma tylko o bramkę mniej, jego gol z karnego dał Atletico zwycięstwo nad Valencią, kto wie czy nie decydujące w walce o Ligę Mistrzów.
[srodtytul]Figo kończy [/srodtytul]
Inter bardziej się do swojego benefisu przyłożył. Wygrał z Sieną 3:0, Jose Mourinho niesłusznie się obawiał, że jego piłkarze nie będą mieli siły po nocnym świętowaniu tytułu. Przyspieszoną fetę zawdzięczali Milanowi, i jego niespodziewanej porażce w Udine 1:2. – Przesadzili z tym prezentem – mówił o Milanie właściciel Interu Massimo Moratti, który w sobotę obchodził 64. urodziny. Przyjechał do ośrodka treningowego w Appiano Gentile, by świętować je z drużyną, a późnym wieczorem dołączyli do nich niezapowiedziani goście. Gdy kilka tysięcy kibiców przyjechało z gratulacjami, piłkarze z szampanami w dłoniach ruszyli ku bramie, by przepić z nimi. Potem delegacja wybrała się autokarem do kibiców na Piazza del Duomo.
Luis Figo zapowiedział, korzystając z okazji, że myśli o zakończeniu kariery, a na pewno nie będzie już grał na tak wysokim poziomie jak dotychczas. Od emerytury może go odciągnąć tylko, jak się wyraził, jakaś ciekawa propozycja ze świata. Czytaj: z amerykańskiej MLS albo od szejków.