Dwunasta korona

Zwycięstwo nad Śląskiem 2:0 przypieczętowało drugi z rzędu tytuł mistrza Polski dla Wisły.

Publikacja: 31.05.2009 18:43

Dwunasta korona

Foto: Fotorzepa, Bartosz Siedlik

Była feta na stadionie, na Rynku Głównym, teraz czeka to samo co zwykle wyzwanie: co zrobić, żeby nie pozostać tylko królem podwórka?

Wielu kibiców przyszło na mecz już w czerwonych T-shirtach głoszących kto jest najlepszy w Polsce AD 2009. Ale przygotowania do święta w klubie odbywały się ukradkiem, żeby nie zapeszyć. Piętrowy autokar, którym zawodnicy mieli pojechać na rynek ukryto, jak powiedział rzecznik klubu Adrian Ochalik, w krzakach.

Dobry dla Wisły los sprawił, że ostatnim przeciwnikiem był Śląsk Wrocław, klub, podobnie jak Lechia Gdańsk, braterski. W dodatku wrocławianie nie walczyli o tytuł, ani nie bronili się przed spadkiem. Kibice usiedli razem, dopingując na przemian raz jednych, raz drugich i jeszcze obecnego na meczu Jakuba Błaszczykowskiego przy okazji. A żegnającemu się z klubem po dziewięciu latach gry, kontuzjowanemu Marcinowi Baszczyńskiemu, krzyczeli co kilkanaście minut: "Baszczu z nami - kibicami".

Miło było do trzeciej minuty. Kiedy piłka po strzale Janusza Gancarczyka uderzyła w poprzeczkę, a Mariusz Pawełek nie zareagował, kibice popatrzyli po sobie - nie tak miało być. Gra Wisły daleka była od oczekiwań, bardziej interesowano się wynikami na innych boiskach. Przede wszystkim w Poznaniu, gdzie Lech w meczu z Cracovią mógł jeszcze odebrać Wiśle tytuł.

Te rachuby straciły sens w 27. minucie, kiedy po akcji Marka Zieńczuka i jego dośrodkowaniu z lewej strony Radosław Sobolewski zdobył dla gospodarzy prowadzenie. Kibice wyskoczyli w górę, z wyjątkiem kilkunastu stojących na płocie, za budującą się trybuną od strony ulicy Henryka Reymana, pierwszego wybitnego gracza Wisły. Ta ulica trochę sztucznie oddziela stadion od Parku Jordana, gdzie zaczęła się historia krakowskiego (i polskiego, o Lwowie pamiętając) futbolu.

Po golu Sobolewskiego było już jasne, że Wiśle nie może stać się krzywda. Nawet gdy Sebastian Dudek trafiał w słupek krakowskiej bramki, gdy błąd kolegów naprawiał Mariusz Pawełek, kiedy w doliczonym czasie Tomasz Szewczuk uderzał po rzucie rożnym w poprzeczkę. Trener Maciej Skorża, słysząc swoje nazwisko, skandowane przez 15 tysięcy gardeł, dziękował klaszcząc podniesionymi rękami. Im bliżej końca, tym Wisła grała lepiej. I w końcu w 81. minucie Marek Zieńczuk zdobył gola na 2:0, a niedługo później Skorża zdjął go z boiska. To była ostatnia akcja tego piłkarza w barwach Wisły. Ludzie żegnali go stojąc.

A potem wystrzeliły sztuczne ognie przy Parku Jordana. Wisła wygrała, na innych stadionach bratnia Lechia utrzymała się w lidze, a Cracovia spadła - kibicom Wisły więcej tego dnia do szczęścia nie było trzeba. Właściciel klubu Bogusław Cupiał z cygarem Davidoffa rzucił się w objęcia swojego doradcy Krystiana Rogali. Kibiców wpuszczono na boisko, kilka tysięcy z tego skorzystało, nie było żadnych burd. Najpierw pożegnano odchodzących - Baszczyńskiego, Zieńczuka, Brazylijczyka Clebera, w imieniu którego kwiaty odbierała żona z dziećmi. Potem główni bohaterowie odebrali trofea. Puchary od prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego, szefa OZPN Ryszarda Niemca i ten najważniejszy - za tytuł mistrza, wręczany przez prezesa Ekstraklasy Andrzeja Rusko. Nie było nikogo z PZPN, co jest skandalem rzadko spotykanym. Prezes Grzegorz Lato z obstawą miał w niedzielę rano samolot na Bahamy, na kongres FIFA, i uznał, że nie zdąży z Krakowa. Zastępców ani plenipotentów nie wysłał, chociaż ma ich sporo, nieźle opłacanych.

Wisła ma już dwunasty tytuł, teraz chce być pierwszym od 13 lat polskim klubem w Lidze Mistrzów. Przebudowa drużyny trwa. Baszczyński i Zieńczuk wyjeżdżają do Grecji. Sobolewski jeszcze nie podpisał nowej umowy, chociaż on, cichy domator, pewnie to zrobi. Na pewno odejdą Tomasz Dawidowski, Andrzej Niedzielan i Beto. Nie wiadomo co będzie z Pawłem Brożkiem. Niby ma umowę z klubem, ale jeśli pojawi się inny, lepszy i dobrze zapłaci, to kto wie. Dawidowski i Niedzielan w Krakowie głównie się leczyli, a trzeba im było płacić. Dawidowski zarabiał dziennie 1 800 złotych. Teraz kończą im się kontrakty, a to oznacza dla klubu oszczędności w wysokości około miliona euro rocznie. Przyjdzie Łukasz Garguła, przydało by się paru innych, równie dobrych, bo wprawdzie droga do Ligi Mistrzów powinna być tym razem łatwiejsza, ale to nie znaczy, że łatwa.

Gdzie Wisła będzie rozgrywała mecze eliminacyjne - jeszcze nie wiadomo. Myślano o Ostravie, ale za granicą grać nie wolno. Więc może w Bełchatowie, a może w Lubinie. Nie wiadomo też co na czas kolejnej fazy przebudowy stadionu będzie domem mistrzów Polski w ekstraklasie. Sosnowiec? Nowa Huta? Kibice w obydwu tych miastach nie są do Wisły przychylnie nastawieni. Może dojść do sytuacji, w której w Krakowie, mającym do tej pory dwie drużyny w ekstraklasie, w nowym sezonie meczów nie będzie w ogóle. Jednak nie warto było życzyć degradacji Cracovii.

Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Legia zdobyła Puchar Polski i uratowała sezon
Piłka nożna
Puchar Polski. Legia śrubuje rekord i ratuje sezon, Pogoń znów bez trofeum
Piłka nożna
W Liverpoolu zatrzęsła się ziemia, bo Alexis Mac Allister strzelił gola
Piłka nożna
Finał Pucharu Polski na PGE Narodowym. Kamil Grosicki chce wygrać dla córki
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Wieczór efektownych bramek w Barcelonie
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne