Nie sposób po takich meczach rozsądzić, czy to faworyt był tak słaby, czy może rywala niesłusznie nie doceniano. Orkiestra Pepa Guardioli mocno na Camp Nou fałszowała. Każdy miał swoje nuty i własny pomysł na interpretację, trudno było tego wysłuchać do końca. Leo Messi był przygaszony, powracający po kontuzji Andres Iniesta jeszcze nie odzyskał swojego rytmu, obrona popełniała błędy.
Barcelona wygrała, ale raczej tak, jak robi to w tym sezonie Real: siłą indywidualności, nie zespołu. Uratowało ją przebudzenie Messiego przy pierwszym golu i błysk geniuszu Zlatana Ibrahimovicia, najlepszego piłkarza meczu, który podał do Pedro przed strzałem na 2:0.
Na więcej nie pozwolili piłkarze Dynama: silni, szybcy i zupełnie niespeszeni, że przyjechali do obrońcy pucharu. Świetnie bronił Oleksandr Szowkowski, napastnik Artem Milewski pokazywał, dlaczego może wkrótce zostać bohaterem głośnego transferu. Andrij Szewczenko grał od początku, wbrew zapowiedziom - bez maski ochraniającej rozbitą kilka dni temu twarz.
Kontrataki Dynama długo były groźniejsze niż akcje Barcelony. Nawet po tym jak Messi w 25. minucie wbiegł w źle ustawioną linię obrony i strzelił przy słupku, wykorzystując jedyny błąd Szowkowskiego, goście się nie poddali. Punktów w Katalonii nie zdobyli, ale szacunek tak. Barcelonie pozostało jak najszybciej zapomnieć o wieczorze, który „El Pais” porównał do cierpień u dentysty.
To i tak była czysta przyjemność w porównaniu z wycieczką Interu Mediolan do Kazania. Tak daleko na wschód Liga Mistrzów jeszcze nie grała: nad Wołgą, 800 km od Moskwy. Premiera LM w Tatarstanie powinna się zakończyć wygraną Rubina, ale los czuwał nad Interem. Mistrz Włoch pierwszy stracił gola, po rajdzie Argentyńczyka Alejandro Domingueza, jednak potrafił wyrównać. Potem stracił piłkarza, gdy drugą żółtą kartkę dostał w 61. minucie Mario Balotelli, ale utrzymał remis. W ostatnich 30 minutach Rubin (Rafał Murawski mecz przesiedział na ławce rezerwowych) oblegał połowę rywali, ale bez efektu. Bronił Julio Cesar, napastnikom Rubina brakowało dokładności, raz piłka odbiła się od słupka. Tak jesienią ubiegłego roku grał w LM poprzedni mistrz Rosji Zenit Sankt Petersburg. Też zbierał dobre oceny, ale punktów nie. Inter na razie w LM buksuje w miejscu, podobnie jak Liverpool, który przegrał z Fiorentiną 0:2 i jeśli w następnej kolejce przegra też z Lyonem, może nie zdążyć wrócić znad krawędzi.