[b]Pana zatrudnienie w Polonii to sensacja nie tylko dla nas, ale gazet z całej Europy. Czym Polska pana skusiła?[/b]
[b]Jose Mari Bakero[/b]: Takie jest życie trenera. Idzie tam, gdzie mu dają chleb. Polonia skontaktowała się ze mną przez mojego przyjaciela Tony Bruinsa Slota, z którym pracowaliśmy niedawno razem w Valencii. Byłem do wzięcia i stało się. Lubię futbol, pracę trenera i wyzwania. To prawda, nie znam dobrze polskiego rynku piłkarskiego, ale mam nadzieję, że szybko się go nauczę. Koniec końców, piłka jest taka sama na całym świecie. Z prezesem Wojciechowskim wszystko już uzgodniłem, nasi prawnicy wygładzają kontrakt w szczegółach i najpóźniej w sobotę go podpiszemy.
[b] Nie boi się pan prezesa Wojciechowskiego? Bardzo lubi zmieniać trenerów. [/b]
Nie boję się. Rozmawialiśmy w piątek długo przy kolacji, myślę że jest między nami nić porozumienia. To ma być profesjonalny układ. Ja daję Polonii swoją wiedzę i doświadczenie, a dostaję szacunek dla mojej pracy. Tak to sobie przedstawiliśmy w pierwszych rozmowach. Poza tym, nic nie jest dane raz na zawsze. Futbol się zmienia, ludzie się zmieniają, charaktery prezesów się zmieniają... Może sprawię, że prezes nie będzie już tak ochoczo zwalniał? Dla mnie ważne jest tylko to, żeby dobrze wykonywać swoją pracę.
[b]Przyjechał pan do Warszawy z hiszpańskim asystentem. [/b]