Cudów nie było, wróciła ambicja

Polska - Rumunia 0:1 - Debiut Franciszkowi Smudzie zepsuli organizatorzy meczu. Na trybunach smutno, a na boisku więcej piasku niż trawy

Aktualizacja: 15.11.2009 08:01 Publikacja: 14.11.2009 18:10

Cudów nie było, wróciła ambicja

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Nikt nie wie dlaczego na debiut trenera tak wyczekiwanego przez kibiców - jak chyba żaden wcześniej - wybrano nie tylko stadion, na którym otwarta jest jedna trybuna, ale też taki, na którym nie da się grać ze względu na fatalne boisko. Oficjalnie - Rumuni uparli się, by grać w Warszawie. Dziwne jednak, że chcieli sprawdzić formę swojej drużyny w takich okolicznościach. Piłkarze zostawali w blokach, buksowali, jak samochody na śliskiej nawierzchni, spod ich nóg leciał piach, którym gospodarze wyrównali wyrwy w boisku.

[wyimek][srodtytul]0:1 (0:0)[/srodtytul]Polska - Rumunia[/wyimek]

Franciszek Smuda przez fanów przywitany został ciepło zaraz po tym, jak tradycyjnie zwyzywano PZPN. Trener odwrócił się do trybun, ukłonił i pomachał. Była piąta minuta, a później zaczął się dialog. Kibice przypominali mu, że „tylko Smuda czyni cuda”, ale kiedy po pół godzinie gra nie wyglądała tak, jak sobie życzyli zaczęły się uszczypliwości. - Nie wytrzymałem i zaproponowałem im, że jeśli chcą oglądać ciekawy mecz, muszą zejść na dół i zrobić coś z tym boiskiem - mówił później nowy selekcjoner.

[wyimek][b][link=http://www.rp.pl/artykul/289492,392326_Szczeplek__Na_budowie_.html]Przeczytaj komentarz Stefana Szczepłka[/link][/b][/wyimek]

Mecz rzeczywiście nie był ciekawy, ale i tak zdecydowanie najlepszy w wykonaniu Polaków od sierpnia, kiedy w Bydgoszczy wygrali z Grecją 2:0. Pierwszy raz od dawna reprezentacja miała lidera - nazywał się Ludovic Obraniak. Grał na środku boiska i według Smudy, właśnie w tym miejscu wykorzystywany będzie do końca jego kadencji. Piłkarz Lille poczuł wreszcie odpowiedzialność, a że był w stanie ją udźwignąć, precyzyjne i szybkie podanie co raz dostawał od niego Kamil Kosowski, Robert Lewandowski, albo Ireneusz Jeleń.

Polakom rzeczywiście chciało się grać, widać, że sami sobie chcą dać trochę oddechu, chcą odpocząć wreszcie od krytyki mediów i kibiców. Biegali szybciej, niż pod koniec kadencji Leo Beenhakkera, gdy jak ostatnio wreszcie przyznali - „robili tylko dobrą minę do złej gry”. Poza Obraniakiem, zdecydowanie wyróżniał się też Kosowski, hasający po lewym skrzydle, jak za dawnych lat w Wiśle Kraków, jakby chciał pokazać Jakubowi Błaszczykowskiemu o co chodzi w grze w piłkę. Piłkarz Borussii Dortmund powinien modlić się o jak najszybszy koniec roku, bo może spisać go na straty. W sobotę był jednym z najsłabszych na boisku, pierwszy raz pokazał się dopiero po kwadransie gry. Na nim poprzedni selekcjoner opierał grę ofensywną, Smuda może już nie popełnić tego błędu.

Nowy selekcjoner obiecywał zmianę gry drużyny w trzy dni treningów, na zgrupowaniu w Grodzisku Wielkopolskim zapewniał, że mu się to udało, jednak przeciwko Rumunom nie już było tego widać. Polacy popełniali stare grzechy, Piotr Brożek zaczął mecz tak przestraszony, że zajęło mu pół godziny, by pokazać, że zasługuje na miejsce w kadrze być może nawet bardziej od swojego brata. Adam Kokoszka dwa razy dopuścił do niebezpiecznej sytuacji pod bramką, a Dariusz Dudka z piłkarza formatu światowego, stał się takim, jak wielkie na mapie francuskich miast jest jego Auxerre. Niecelne podania, złe decyzje i wolne tempo - to jego najkrótsza charakterystyka.

Polacy mieli grać szybko i krótkimi podaniami po ziemi, smudowe „pach-pach”, na boisku do piłki plażowej próbowali pokonać teren długimi podaniami, rzadko udawało im się zagrozić bramce Costela Pantilimona. Najbliżej był Sławomir Peszko, który w ostatnich pięciu minutach dwa razy stanął oko w oko z rumuńskim bramkarzem. Raz nawet położył go na ziemi zwodem, ale później nie starczyło już odwagi, żeby od razu strzelać. „Odwagi by starczyło, noga odjechała” - tłumaczył po meczu Smuda, który przyznawał po cichu, że gdyby nie boisko, debiut mógł mieć zwycięski. Ostatnim selekcjonerem reprezentacji Polski, któremu udało się wygrać w pierwszym meczu pozostaje Janusz Wójcik sprzed dwunastu lat.

Jedyny gol meczu padł w 59. minucie. Daniel Niculae, który przegrywa rywalizację z Jeleniem o pierwszy skład w Auxerre, strzelił na bramkę Tomasza Kuszczaka, piłka trafiła jednak w nogę Dudki - również kolegi klubowego i przelobowała polskiego bramkarza. Ostatnie pół godziny kibice już częściej szydzili, niż pomagali. Kilku zaczęło nawet krzyczeć przeciągłe „Leo”, inni dostrzegli na trybunach Anotniego Piechniczka - „Może święty Antoni ich pogoni?” - pytali. W sobotę w reprezentacji Polski debiutowało aż trzech zawodników: Maciej Sadlok, Maciej Rybus i Patryk Małecki. W środowym meczu w Bydgoszczy z Kanadą Smuda zapowiada kilka zmian. Spotkanie z Rumunią było czwartą porażką z rzędu, czwartą bez choćby jednego strzelonego gola. Licznik dobił już 370 minut bez bramki dla Polski, ale następny mecz ma być już dużo lepszy. Smuda przypominał, że ważne jak się kończy, a nie jak zaczyna, nikt nie ma jednak czasu czekać na Euro, bo kibice chcą zwycięstw od razu. W sobotę cudów nie było, powiało tylko nadzieją na lepsze jutro.

[ramka][srodtytul]Powiedzieli po meczu[/srodtytul]

[b]Ludovic Obraniak:[/b]

Nie było łatwo grać swojej piłki ze względu na fatalne boisko. Nigdy nie widziałem gorszego. Nie byliśmy w stanie wykończyć akcji, które udało nam się stworzyć. Byłem bardziej widoczny niż we wcześniejszych meczach, bo graliśmy innym systemem - jako numer 10 odpowiadałem za konstruowanie akcji i współpracę przy odbiorze z Darkiem Dudką. Uważam, że nieźle to funkcjonowało. Czuję się w środku dużo lepiej niż przy linii, gdzie byłem wcześniej wystawiany w meczach kadry. Czy to mój najlepszy mecz w reprezentacji? Od oceniania jesteście wy. Wziąłem numer 10 na koszulce, bo nie było Rafała Murawskiego. Jak wyzdrowieje i wróci do kadry, ustalimy kto będzie nosił ten numer.

[b] Kamil Kosowski:[/b]

Przyjemnie było po tak długiej przerwie wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego. Szkoda, że przed przegranym meczem, wydaje mi się, że zasłużyliśmy na remis. Mieliśmy swoje szanse, były takie momenty, że nie pozwalaliśmy Rumunom na wiele. Dostawałem więcej podań od kolegów niż grający po przeciwnej stronie Kuba Błaszczykowski, ale to wynikało z tego, że byliśmy ustawieni trójką z przodu, trójką w środku i Kuba bardziej się angażował w pomaganie w grze obronnej.

[b] Tomasz Kuszczak:[/b]

Moim zdaniem wszyscy piłkarze tego meczu powinni dostać maksymalne oceny, za samo to, że walczyli na takim boisku. Po piętnastu minutach nie było już trawy, tylko piach i wyrwane kępy. Trudno oczekiwać w tej sytuacji wspaniałej gry. Udało nam się kilka szybkich przejść z obrony do ataku, czyli to nad czym pracowaliśmy na treningach. Ćwiczyliśmy to na dobrym boisku, a jak przyszło do powtarzania na tym, to się często nie udawało. Ja też miałem kłopoty, piłka skakała bardzo dziwnie, ciężko było dokładnie wykopać. Nawet gol dla Rumunów był po rykoszecie. Trudno takie sytuacje przewidzieć. Wyskoczyłem najwyżej jak mogłem, ale nie zdołałem sięgnąć piłki. Przegraliśmy, ale chyba wszyscy widzieli, że każdy z zawodników dał z siebie wszystko. Nikt się nie oszczędzał, nikomu nie można zarzucić braku zaangażowania. Za to trener nam dziękował w szatni. Murawa nie pozwoliła na więcej. Nie wiem jeszcze, czy w środowym meczu z Kanadą będę bronił ja, czy Wojtek Szczęsny. Zrobię, jak trener postanowi.

[b]Michał Żewłakow:[/b]

Cieszę się, że trener z którym wcześniej nie pracowałem postawił na mnie. Wynik na pewno nie cieszy, ale każdy trzeźwo myślący kibic wie, że po zmianie szefa reprezentacji trzeba trochę czasu, by mechanizm zaskoczył. My pracowaliśmy z Franciszkiem Smudą w pięć dni, nikt nie jest w stanie w tak krótkim czasie sprawić, że drużyna zacznie nagle grać widowiskowo i zwyciężać. Były dziś momenty takiej gry o jaką chodzi trenerowi i to jest ważne. Boisko nie pozwalało pokazać pełni możliwości. Zszedłem z boiska przed końcem, bo czułem ból mięśnia dwugłowego. Trudno to nazwać kontuzją, ale niepokój czuję. Więcej będę wiedział w niedzielę.

[b] Piotr Brożek:[/b]

Szkoda, nie zasłużyliśmy na porażkę. Stworzyliśmy więcej sytuacji niż rywale. Zmarnowaliśmy co najmniej cztery dogodne okazje. W piłce czasami tak jest, że lepszy zespół przegrywa. Nie chcę narzekać, bo warunki były jednakowe dla obu drużyn. Jeśli chodzi o moją postawę, to zawsze może być lepiej.

[b]Adam Kokoszka:[/b]

Stworzyliśmy sobie więcej sytuacji bramkowych niż Rumuni, szkoda że nic do ich bramki nie wpadło, bo na remis zasłużyliśmy. Były momenty gorszej gry, bo budujemy zespół, pierwszy raz byliśmy w takim zestawieniu. Nawet Real Madryt ma problemy z budową drużyny z nowych piłkarzy, musimy do tego podejść ze spokojem. Popełniłem w tym meczu błędy w dwóch sytuacjach, ale czekam na ocenę trenera. Przy bramce rywal, do którego ruszyłem, zagrał wślizgiem, a strzał podbił jeszcze Darek Dudka.

[b]Sławomir Peszko:[/b]

Trudno być zadowolonym po przegranym meczu. Mam do siebie ogromne pretensje, powinienem wykorzystać przynajmniej jedną z dwóch doskonałych okazji. Ale utrzymanie się na nogach w takich warunkach graniczyło z cudem. Z każdą upływającą minutą było coraz gorzej.

[i]not - piw, koło, pap[/i][/ramka]

[ramka][srodtytul]Składy, w jakich wystąpiły obie drużyny:[/srodtytul]

[b]Polska:[/b] 1-Tomasz Kuszczak - 19-Marcin Kowalczyk, 4-Adam Kokoszka, 14-Michał Żewłakow (kapitan), 17-Piotr Brożek, 16-Jakub Błaszczykowski, 10-Ludovic Obraniak, 5-Dariusz Dudka, 18-Kamil Kosowski, 11-Irenusz Jeleń, 8-Robert Lewandowski.

[b]Rumunia:[/b] 12-Costel Pantilimon - 3-Razvan Rat, 4-Iulian Apostol, 5-Cristian Chivu (kapitan), 6-Mirel Radoi, 8-Paul Codrea, 9-Ciprian Marica, 10-Cristian Tanase, 14-Mihai Roman, 21-Daniel Niculae, 22-Vasile Maftei.[/ramka]

Piłka nożna
Szybcy i wściekli. Barcelona rozbiła Real i ma Superpuchar Hiszpanii, Wojciech Szczęsny z czerwoną kartką
Piłka nożna
Piłkarze bez przedłużonych kontraktów. Kto po sezonie może odejść za darmo?
Piłka nożna
Będzie pierwsze w tym roku El Clasico. Barcelona i Real zagrają o Superpuchar Hiszpanii
Piłka nożna
Puchary pustyni. W piłce wszystko jest jedynie kwestią ceny?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=78448410;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Piłkarz radomskiego klubu pobił kolegę do nieprzytomności. Klub zdecydował o karze