Reklama

Michał Listkiewicz z zarzutami

Były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej jest podejrzany o nielegalny transfer pieniędzy z konta związku

Aktualizacja: 20.11.2009 07:00 Publikacja: 19.11.2009 12:12

Michał Listkiewicz

Michał Listkiewicz

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

W czwartek usłyszał zarzuty we wrocławskiej Prokuraturze Apelacyjnej. – Ze spokojem oczekuję na wyjaśnienie sprawy – powiedział "Rz" Listkiewicz. Według prokuratury dopuścił się przestępstwa gospodarczego.

– Miał obowiązek przekazać ponad 7 mln zł na konto zadłużonego Widzewa Łódź – mówi "Rz" prokurator Jerzy Kasiura – a pieniądze trafiłyby do wierzycieli łódzkiego klubu. Grozi mu kara do ośmiu lat pozbawienia wolności. Jednak nie będziemy występować do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie.

Sprawa dotyczy przekazania pieniędzy z praw do transmisji meczów ekstraklasy w 2000 roku. Zamiast do zadłużonego Widzewa, wobec którego były już prowadzone egzekucje komornicze, trafiły do J.A.G. Sportmarketing GmbH, firmy należącej do udziałowca klubu Andrzeja G. (też podejrzanego w tej sprawie). W tym czasie był on dłużnikiem, a zarazem, jako właściciel J.A.G., jednym z wierzycieli Widzewa.

– To, czy umowa pożyczki między J.A.G. a Widzewem nie była tylko na papierze, jest przedmiotem badania przez prokuraturę – mówi prokurator Kasiura. Gdy PZPN zdecydował o przelaniu ponad 7 mln zł bezpośrednio na konto firmy Andrzeja G., apogeum osiągnął ostry spór między właścicielem J.A.G. a prezesem Widzewa Andrzejem P. Chodziło o pieniądze za transfery, które, według współudziałowca Widzewa i równocześnie właściciela J.A.G., powinny być przeprowadzane przez jego firmę. Chodziło o kilka milionów marek niemieckich. Listkiewicz odmówił składania wyjaśnień. Został zwolniony, ale musi wpłacić 60 tys. zł kaucji.

– Nie przyznaję się do winy, jestem pewien, że sprawa się wyjaśni, bo nie ja bezpośrednio podejmowałem decyzję o przekazaniu tych pieniędzy – mówił "Rz" Listkiewicz. – Przykro mi, że robi się z tej sprawy sensację.

Reklama
Reklama

Listkiewicz to ósmy podejrzany w sprawie dotyczącej niegospodarności w PZPN. Zarzuty usłyszeli również m.in. Zdzisław Kręcina, Eugeniusz Kolator, Piotr Dziurowicz, a także Andrzej G., właściciel J.A.G., i Andrzej P., były prezes Widzewa. Listkiewicz nalegał, by dziennikarze pisali jego nazwisko w pełnym brzmieniu i na zdjęciach nie zasłaniali mu oczu.

W czwartek usłyszał zarzuty we wrocławskiej Prokuraturze Apelacyjnej. – Ze spokojem oczekuję na wyjaśnienie sprawy – powiedział "Rz" Listkiewicz. Według prokuratury dopuścił się przestępstwa gospodarczego.

– Miał obowiązek przekazać ponad 7 mln zł na konto zadłużonego Widzewa Łódź – mówi "Rz" prokurator Jerzy Kasiura – a pieniądze trafiłyby do wierzycieli łódzkiego klubu. Grozi mu kara do ośmiu lat pozbawienia wolności. Jednak nie będziemy występować do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie.

Reklama
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Barcelona wygrywa na inaugurację, Robert Lewandowski wreszcie się doczekał
Piłka nożna
Magia Jose Mourinho nadal działa. Zostanie trenerem Benfiki Lizbona
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Obrońcy tytułu pokazali siłę
Piłka nożna
Wróciła Liga Mistrzów. Król z Paryża i wielu pretendentów do tronu
Piłka nożna
Były mistrz świata zagra w Pogoni Szczecin. Transfer, jakiego w Polsce jeszcze nie było
Reklama
Reklama