Kiedy Mourinho przyjeżdża na Camp Nou, zawsze jest ciekawie. Kiedy przyjeżdża, mając świadomość, że może Katalończykom zepsuć cały sezon – czuje się wyjątkowo dobrze.
Portugalczyk jest pewny siebie, chociaż jego Inter ma od Barcelony raptem jeden punkt więcej. W grupie F wszyscy postanowili odłożyć walkę o awans na ostatnią chwilę, co może się zemścić na teoretycznie najsilniejszych.
Barcelona w czterech meczach strzeliła tylko trzy gole, z Interem musi wygrać, bo ostatni mecz będzie rozgrywać w Kijowie z Dynamem, a na wyjazdach ostatnio gra słabo. Inter w Lidze Mistrzów jeszcze nie przegrał, a teraz zapowiada kolejne zwycięstwo. Mourinho – choć nigdy nie robi tego tak wcześnie – już obiecał grę Samuelowi Eto’o od pierwszej minuty. Bo Eto’o ma przecież dużo do udowodnienia Josepowi Guardioli.
W Barcelonie wszystko posypało się nagle, remisy traktowane dotychczas jako wypadki przy pracy sprawiły, że w tabeli ligi hiszpańskiej prowadzi już Real Madryt. Dla prezesa Joana Laporty mecz z Interem jest jednak ważniejszy od spotkania z Realem, które odbędzie się już w niedzielę. Więcej można stracić, nie wychodząc z grupy w Lidze Mistrzów.
Guardiola prosi kibiców, by pamiętali o osłabieniach. Wczoraj prasa radziła trenerowi, by całą noc się modlił, bo jest szansa, że zagrają Leo Messi i Zlatan Ibrahimović. „Ich występ nie jest wykluczony” – poinformował klub. Nie udało się postawić na nogi chorego na świńską grypę Yayi Toure.