Całe Włochy żyły tym, czy Rubin Kazań utrze nosa Jose Mourinho i krnąbrny portugalski trener będzie musiał odejść z Interu Mediolan. Mourinho nie wytrzymywał ostatnio presji, drwił ze swoich rozmówców jeszcze bardziej niż zwykle, a sobotni mecz z Juventusem już w pierwszej połowie musiał oglądać z wysokości trybun za krytykę sędziego.
Liga Mistrzów to rozgrywki, których Inter jeszcze nigdy nie wygrał, Puchar Mistrzów ostatni raz zdobył w 1965 roku. Żeby Mourinho było trudniej, trafił do grupy z broniącą trofeum Barceloną i dwoma głodnymi wilkami ze Wschodu – Rubinem i Dynamem Kijów. Przed ostatnią serią gier wszyscy zachowywali szansę na awans. W trakcie wczorajszych meczów widać jednak było, że to jeszcze nie ten sezon, kiedy arystokracja z tradycjami zacznie oddawać pole nowobogackim.
Interowi mecz wygrał jeden z trzech wysłanych przez Mourinho do boju napastników: Mario Balotelli – czarnoskóry Włoch, który ostatnio ma na pieńku z kibicami Juventusu. Interwencję zapowiedziała już UEFA, dopatrując się rasizmu u fanów, a nie prowokacyjnych zachowań u zawodnika.
Wczoraj w 31. minucie Balotelli spod linii końcowej piętą podał piłkę do Samuela Eto’o, który dał Interowi prowadzenie, a kwadrans po przerwie atomowym uderzeniem z rzutu wolnego na 2: 0 podwyższył już sam. Uderzał z 30 metrów, piłka skręciła przed samym bramkarzem.
Rubin z Rafałem Murawskim w składzie dobrze grał tylko chwilami. Dla piłkarzy, którzy obronili tytuł mistrza Rosji i zapewnili sobie udział w przyszłorocznej Lidze Mistrzów, było to ostatnie spotkanie w roku. Do awansu zabrakło klasy i doświadczenia, a Inter wygrał w Lidze Mistrzów na własnym stadionie pierwszy raz od 14 miesięcy.