[b]RZ: Od kiedy spodziewał się pan dymisji?[/b]
[b]Jan Urban:[/b] Każdy trener musi żyć ze świadomością, że kiedyś zostanie zwolniony. Po meczu z Polonią w Bytomiu nie miałem już wątpliwości, dwie porażki z rzędu przytrafiły nam się w najgorszym momencie, kiedy mogliśmy wyjść na pierwsze miejsce w tabeli. Przegraliśmy z rywalami, z którymi nie mieliśmy prawa przegrać – w siedem dni z Odrą i Polonią.
[b]Jak wyglądało pożegnanie z piłkarzami?[/b]
Pożegnaliśmy się w autobusie, bo w drodze powrotnej z Bytomia dostałem telefon od Mariusza Waltera. Nie mam pretensji o formę zwolnienia, rozmawiałem z prezesami kilka dni wcześniej i wiedziałem co mnie czeka. Im też było przykro, że nasza współpraca zakończyła się bez takich sukcesów, jakich byśmy sobie życzyli. Ani do Legii jako klubu, ani do piłkarzy, nigdy nie będę miał żadnych pretensji. Grali na miarę swoich umiejętności, przecież zdawali sobie sprawę, że dymisja trenera to także kłopoty dla nich.
[b]