Reklama
Rozwiń

Kto jeszcze nie lubi Robbena

Słodki smak porażki. Bayern przegrał na Old Trafford 2:3, ale zagra w półfinale z Lyonem

Aktualizacja: 08.04.2010 08:03 Publikacja: 08.04.2010 01:38

Arjen Robben

Arjen Robben

Foto: AFP

Jeśli Louis van Gaal właśnie tak kazał grać swoim piłkarzom w rewanżowym meczu z Manchesterem – jest geniuszem. Jeśli pozwolił im przespać pierwsze 43 minuty i stracić trzy gole – zasługuje na wszystkie medale, które sam przyznałby sobie z przyjemnością już dawno.

Do 43. minuty w Manchesterze siła rażenia United zniosła Bayern z powierzchni ziemi. Bokser z Monachium nie zdążył podnieść gardy, a spadły na niego dwa piorunujące ciosy. Darren Gibson i po pięknym strzale piętą Nani – dali gospodarzom gole, które mogły znokautować najsilniejszego przeciwnika.

Była dopiero siódma minuta. Alex Ferguson nietypowo dla siebie nie drgnął jednak także po trzeciej bramce – znowu zdobytej przez Naniego, jakby pod skórą czuł, że ten mecz nie jest jeszcze wygrany.

Ferguson zaryzykował i postawił na młodzież. Gibson rzadko grywa nawet w meczach ligowych, na prawą obronę wrócił Rafael da Silva, skrzydłowi – Valencia i Nani mieli wspierać tego, którego obecność w pierwszym składzie dziwiła tylko trochę – Wayne’a Rooneya.

Dzień przed meczem Ferguson wyjątkowo chętnie tłumaczył, że jeszcze za wcześnie na jego powrót. Wtórował mu Van Gaal mówiąc, że na miejscu Fergusona na pewno nie ryzykowałby zdrowia takiego zawodnika. Kamery pokazały jeszcze Rooneya, który o kulach wsiadał do samochodu, a jeszcze wczoraj godzinę przed meczem dziennikarze dostali składy z dwoma piłkarzami, którzy później nie znaleźli się nawet na ławce rezerwowych.

Kibice przywitali Rooneya jak bohatera, Van Gaal udał zdziwienie. Napastnik Manchesteru nie strzelił gola, ale podawał tak szybko i pomysłowo, że piłkarze Bayernu nie mogli za nim nadążyć. Gdy w pierwszej połowie zaczął kuleć, realizator transmisji pokazywał go częściej niż rozgrywaną akcję. Zresztą dla historii futbolu wydawało się to ważniejsze, bo Bayern niby straszył Arjenem Robbenem i Franckiem Riberym, ale obaj byli zupełnie niewidoczni, a losy awansu do półfinału zdawały się być już rozstrzygnięte.

Nie były. Ivica Olić położył palec na ustach, uciszając Old Trafford tuż przed przerwą. Zaraz po niej z boiska za drugi głupi faul wyrzucony został Rafael. Spuścił głowę tak nisko, by tylko nie spotkać wzroku Fergusona, który niemal natychmiast, żeby bronić wyniku, zdjął z boiska Rooneya. Menedżer Manchesteru łatwo nie wybaczy takiego upokorzenia, jakie miało go spotkać. Tak jak on i jego United gonili Bayern w finale w 1999 roku, tak wczoraj Bayern zwietrzył szansę i dopiął swego.

Kwadrans przed końcem Ribery dośrodkował z rzutu rożnego piłkę tak mocno, że większość piłkarzy nie potrafiłaby jej przyjąć, by nie odskoczyła na pięć metrów. Robben strzelił zanim odbiła się od ziemi, potem można ją było zobaczyć dopiero w bramce. Cieszył się sam, biegł, robił dziwne miny. Tak samo było w Bundeslidze, gdy dawał Bayernowi kolejne trzy punkty genialnym strzałem i nikt nie spieszył mu z gratulacjami. Geniusze bywają trudni, Robbena nie lubi się, bo za rzadko podaje. Van Gaal go za to kocha.

Bayern przegrał na Old Trafford 2:3, ale zagra w półfinale, bo pierwszy mecz wygrał – także w samej końcówce 2:1. Jeszcze rok temu wszyscy zastanawiali się, czy nadszedł już czas, by o finał walczyły tylko angielskie kluby. Przez trzy ostatnie sezony w półfinałach były po trzy drużyny z Premiership, teraz nie ma żadnej. Pierwszy raz od 2003 roku.

Bayern w półfinale zagra z Lyonem. Drużyna Claude’a Puela przegrała wczoraj z Bordeaux 0:1, ale do awansu wystarczyła zaliczka (3:1) ze spotkania na własnym boisku. Gola dla mistrzów Francji zdobył Marouane Chamakh tuż przed przerwą, w drugiej połowie Hugo Lloris zatrzymał strzał Wendela, który mógł dać półfinał drużynie Bordeaux.

Lyon w 2004, 2005 i 2006 grał w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, ale osiągnął największy sukces akurat w sezonie, gdy nie reprezentuje ligi francuskiej jako mistrz. W poprzedniej rundzie wyeliminował Real Madryt, teraz zagra z Bayernem.

W drugim półfinale Barcelona zmierzy się z Interem. Pierwsze mecze 20 i 21 kwietnia.

[ramka][srodtytul]Liga Mistrzów – Rewanże 1/4 Finału[/srodtytul]

[ul][b][li] MANCHESTER UNITED - BAYERN MONACHIUM 3:2 (3:1) [/b]

[b]Bramki:[/b] dla Manchesteru - D. Gibson (3), Nani (7, 41); dla Bayernu - I. Olić (43), A. Robben (74).

[b]Czerwona kartka: [/b]Rafael (50, Manchester).

[b]Sędziował: [/b]Nicola Rizzoli (Włochy).

[b]Widzów:[/b] 76 212.

Pierwszy mecz 1:2. Awans - Bayern.

[b]Składy drużyn[/b]

[b]Manchester:[/b] Van der Sar - Rafael, Ferdinand, Vidic, Evra - Fletcher, Carrick (80, Berbatow), Gibson (81, Giggs) - Valencia, Rooney (55, O’Shea), Nani.

[b]Bayern:[/b] Butt - Lahm, Van Buyten, Demichelis, Badstuber - Robben (76, Altintop), Van Bommel, Schweinsteiger, Ribery- Mueller (46, Gomez), Olić (85, Pranjić). [/ul]

[ul][li][b] BORDEAUX - OLYMPIQUE LYON 1:0 (1:0) [/b]

[b]Bramka: [/b]M. Chamakh (45).

[b]Sędziował:[/b] Alberto Undiano Mallenco (Hiszpania).

[b] Widzów:[/b] 32 000.

Pierwszy mecz 1:3. Awans - Olympique.

[b]Składy drużyn:[/b]

[b] Bordeaux:[/b] Carrasso - Sane, Ciani, Planus (85, Cavenaghi), Tremoulinas - Plasil, Diarra (70, Chalme) - Jussie (77, Gouffran), Gourcuff, Wendel - Chamakh.

[b]Lyon:[/b] Lloris - Reveillere, Cris, Boumsong (77, Bodmer), Cissokho - Toulalan, Gonalons, Kallstroem - Bastos (88, Ederson), Delgado - Gomis (66, Pjanić). [/ul][/ramka]

Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku