Po meczach Legii z Barceloną i wyeliminowaniu Aberdeen Roman Kosecki był już dość znany i wydawało się, że trafi do lepszego klubu niż Galatasaray. Okazało się jednak, że to idealny wybór na progu kariery.
Trzy miesiące później Kosecki kupił każdemu koledze z Legii po złotym drobiazgu, stał się ulubieńcem tureckich kibiców, a handlarze w Stambule ciągnęli do swoich straganów i chcieli robić zdjęcia.
Już wtedy Turcy wiedzieli, na czym polega gra w piłkę, uczyli ich tego niemieccy trenerzy Jupp Derwall, a po nim Sepp Piontek. Po nich przyjechali też znani piłkarze. Gheorge Hagiemu opłacało się przejść do Galatasaray z Barcelony. Brazylijski mistrz świata Claudio Taffarel też tu grał.
W ostatnich kilkunastu latach Turcja stała się celem wędrówek setek piłkarzy i trenerów, bardzo często o najlepszych nazwiskach. Kiedy trener Vicente del Bosque został zwolniony z Realu, znalazł pracę w Besiktasie Stambuł, a po powrocie do Hiszpanii doprowadził ją do mistrzostwa świata.
Luis Aragones zrezygnował z pracy z kadrą Hiszpanii po zdobyciu tytułu mistrza Europy. Fenerbahce Stambuł zapłaciło mu tyle, że w 70. roku życia mógł sobie na to pozwolić.