Wisła u bram Ligi Mistrzów: wystarczy remis

Wisła staje dziś u bram Ligi Mistrzów. Otworzy je nawet remis z Apoelem

Publikacja: 23.08.2011 04:07

Maor Melikson

Maor Melikson

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Korespondencja z Nikozji

Mistrzowie Polski pałętają się po obrzeżach wielkiej piłki już od 15 lat. Od tak dawna nie chcą ich wpuszczać do Ligi Mistrzów. Ostatnio w fazie grupowej występował Widzew Łódź – w pożegnalnym meczu 4 grudnia 1996 r. przegrał 0:1 z Atletico Madryt, trenerem był Franciszek Smuda, a po boisku biegali Sławomir Majak, Ryszard Czerwiec czy Marek Citko.

Później polscy piłkarze najlepszych oglądali w telewizji, wpędzając się w kompleksy po kolejnych przegranych eliminacjach. A LM ciągle rosła w siłę, wyrastając na jedno z najbardziej dochodowych przedsięwzięć w sporcie. I na jedno z największych wyzwań w futbolu, bo nikomu jeszcze nie udało się w tej lidze obronić tytułu.

Jeśli Wisła awansuje, dostanie się do innej LM niż ta, w której grały Legia i Widzew. Zarobi kilka razy więcej od nich, bo dziś za samo przejście eliminacji dostaje się ponad 7 mln euro. Po pierwszym meczu z Apoelem, wygranym 1:0, sława i pieniądze się przybliżyły. W rewanżu wystarczy remis, a nawet porażka różnicą jednej bramki, pod warunkiem że Wisła strzeli dziś gola.

Małecki w kadrze

Zacznie się o 20.45 (transmisja w Polsacie i nSporcie). To będzie 90 minut prawdy o polskim futbolu. – Zawsze przed ważnymi meczami drżą mi nogi, dlatego nawet nie myślę o tym, że eliminując Apoel, tworzymy historię. Dużo śpię, wielkie emocje zostawiam na wtorkowy wieczór. Poza tym trener Robert Maaskant zaraża nas wszystkich spokojem – mówi „Rz" Patryk Małecki.

Małecki wczoraj rano dowiedział się, że Franciszek Smuda powołał go do reprezentacji na mecze z Meksykiem i Niemcami. Lider Wisły pogodził się już z tym, że w kadrze u tego trenera nie zagra, niespodziewana wiadomość przyszła dobę przed najważniejszym meczem w karierze. – Łatwiej mi będzie wrócić do kadry jako uczestnikowi Ligi Mistrzów. Jestem szczęśliwy, ale na razie myślę tylko o Wiśle – tłumaczył.

Piłkarze Maaskanta do Nikozji przylecieli już w niedzielę, żeby przyzwyczaić się do upałów. Dziewięciu zawodników podstawowego składu nie grało w ligowym meczu z Koroną. Wszystko zostało podporządkowane awansowi do Ligi Mistrzów.

Upał, którym straszono Wisłę, od kiedy wylosowała Apoel, nie daje się aż tak bardzo we znaki. – W niedzielę na wieczornym treningu nawet było zimno, gdy powiał wiatr. Gramy o Ligę Mistrzów z dobrymi rywalami, nie z pogodą – mówi Małecki.

Żołnierze grają w karty

Maaskant może w ostatniej chwili stracił najcenniejszy brylant. Maor Melikson w niedzielę trenował indywidualnie, a we wtorek już był tylko masowany. Na nodze ma krwiaka. Nie wiadomo, czy będzie zdolny do gry, chociaż jego brak w pierwszym składzie może być tylko zagrywką taktyczną – trójka Radosław Sobolewski, Cezary Wilk, Gervasio Nunez, do obrony wyniku z Krakowa nadaje się wyśmienicie. Dla Maaskanta to też najważniejszy mecz w karierze. Nigdy nie udawał, że chce pracować w Wiśle do emerytury. Przez LM może wypromować się w Europie.

Apoel, chociaż silny, jest najsłabszą drużyną ze wszystkich, z którymi polskie kluby walczyły w decydujących bitwach o Ligę Mistrzów. Przeciwko Wiśle nie wystąpią dziś Aldo Adorno i Esteban Solari, ale trener Ivan Jovanović ostrzega, że  nauczył się radzić sobie z takimi przeciwnościami. Liczy na kibiców, a tych Apoel ma fantastycznych.

Klub powstał po to, by cypryjscy Grecy mieli jak wykrzyczeć światu swój patriotyzm. Od polityki na tej wyspie nie da się uciec. Na niepodległe od 50 lat państwo tak naprawdę nikt nie znalazł jeszcze pomysłu. Na turecką stronę niby można już przechodzić, ale do spokoju daleko.

Kibice Apoelu na każdy mecz przynoszą greckie flagi. Gdy raz klub im tego zabronił, prezesi musieli barykadować się w gabinetach. Wielki napis na jednej z barykad podzielonego starego miasta w Nikozji informuje, że nie da się niczego osiągnąć bez poświęceń i krwi. Tuż obok żołnierze w rozpiętych koszulach leżą na pryczach i grają w karty, jeden znudzony udaje, że ma czujne oko na przechodniów. W zaaranżowanym na posterunek prywatnym mieszkaniu na parterze na ścianie obok flagi wisi proporzec Apoelu – z kolorem żółtym od Cypru i niebieskim od Grecji.

Nie ma już biletów na mecz. 22 tysiące kibiców chce zobaczyć swoją drużynę w Lidze Mistrzów. Kiedy dwa lata temu przegrała pierwszy mecz w Kopenhadze 0:1, a w rewanżu pokonała Duńczyków 3:1, miasto nie poszło spać. Kraków o niczym tak teraz nie marzy jak o nieprzespanej nocy.

Opinia:

Robert Maaskant, trener Wisły Kraków

To będzie historyczny mecz dla polskiego futbolu. Wiemy, że nasze zadanie nie będzie łatwe. Apoel to bardzo dobra drużyna, ale kiedy spojrzy się na poprzednie spotkanie, to byliśmy tym zespołem, który miał lepsze szanse na zdobycie bramki. Szanujemy przeciwnika, ale uważam, że nie można nas tak łatwo pokonać. Wszędzie, gdzie graliśmy do tej pory w kwalifikacjach, strzelaliśmy gola, więc nawet prowadzenie 2:0 nie jest dla Apoelu bezpieczne. Cieszymy się już na ten fantastyczny doping kibiców i atmosferę na stadionie. Mam nadzieję, że po 10 minutach, kiedy strzelimy gola, będzie jednak trochę ciszej.

—not. koło

Korespondencja z Nikozji

Mistrzowie Polski pałętają się po obrzeżach wielkiej piłki już od 15 lat. Od tak dawna nie chcą ich wpuszczać do Ligi Mistrzów. Ostatnio w fazie grupowej występował Widzew Łódź – w pożegnalnym meczu 4 grudnia 1996 r. przegrał 0:1 z Atletico Madryt, trenerem był Franciszek Smuda, a po boisku biegali Sławomir Majak, Ryszard Czerwiec czy Marek Citko.

Pozostało 93% artykułu
Piłka nożna
PKO BP Ekstraklasa. Czy Jagiellonia Białystok zostanie w końcu mistrzem Polski?
Piłka nożna
Kylian Mbappe po siedmiu latach żegna się z Paryżem. Transfer do Realu coraz bliżej
Piłka nożna
Poznaliśmy finalistów. Kto zagra o puchary Ligi Europy i Ligi Konferencji?
Piłka nożna
Trzy minuty szaleństwa. Echa meczu Bayern-Real
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Piłka nożna
Real - Bayern. Czy Szymon Marciniak popełnił błąd? Były sędzia Marcin Borski wyjaśnia