Korespondencja z Nikozji
Mistrzowie Polski pałętają się po obrzeżach wielkiej piłki już od 15 lat. Od tak dawna nie chcą ich wpuszczać do Ligi Mistrzów. Ostatnio w fazie grupowej występował Widzew Łódź – w pożegnalnym meczu 4 grudnia 1996 r. przegrał 0:1 z Atletico Madryt, trenerem był Franciszek Smuda, a po boisku biegali Sławomir Majak, Ryszard Czerwiec czy Marek Citko.
Później polscy piłkarze najlepszych oglądali w telewizji, wpędzając się w kompleksy po kolejnych przegranych eliminacjach. A LM ciągle rosła w siłę, wyrastając na jedno z najbardziej dochodowych przedsięwzięć w sporcie. I na jedno z największych wyzwań w futbolu, bo nikomu jeszcze nie udało się w tej lidze obronić tytułu.
Jeśli Wisła awansuje, dostanie się do innej LM niż ta, w której grały Legia i Widzew. Zarobi kilka razy więcej od nich, bo dziś za samo przejście eliminacji dostaje się ponad 7 mln euro. Po pierwszym meczu z Apoelem, wygranym 1:0, sława i pieniądze się przybliżyły. W rewanżu wystarczy remis, a nawet porażka różnicą jednej bramki, pod warunkiem że Wisła strzeli dziś gola.
Małecki w kadrze
Zacznie się o 20.45 (transmisja w Polsacie i nSporcie). To będzie 90 minut prawdy o polskim futbolu. – Zawsze przed ważnymi meczami drżą mi nogi, dlatego nawet nie myślę o tym, że eliminując Apoel, tworzymy historię. Dużo śpię, wielkie emocje zostawiam na wtorkowy wieczór. Poza tym trener Robert Maaskant zaraża nas wszystkich spokojem – mówi „Rz" Patryk Małecki.