Po poprzedniej kolejce wyjaśniła się sytuacja drużyn walczących o utrzymanie. Zespół z Łodzi już wcześniej stracił nawet matematyczne szanse na utrzymanie, ale po wygranej Wisły Płock, taki sam los spotkał Arkę. W sobotę Żółto-Niebiescy chcieli za wszelką cenę choć trochę poprawić humory swoje oraz kibiców.
I trzeba przyznać, że postawione przed sobą zadanie, wykonali, choć nie bez problemów. Już w 2. minucie Arkadiusz Malarz piękną paradą powstrzymał strzał Marcusa Viniciusa, jednak po nieco ponad kwadransie był już bezradny. Z lewej strony dośrodkował Adam Marciniak, a głową piłkę do siatki skierował właśnie Brazylijczyk. Uczcił w ten sposób swój jubileuszowy 200. mecz w barwach Arki.
W 32. minucie Vinicius mógł znów wpisać się na listę strzelców, ale uderzył nieczysto, a dobitka Mateusza Młyńskiego wylądowała na poprzeczce. Arka dominowała i mocno dążyła do podwyższenia prowadzenia. Ta sztuka nie udała się jednak Maciejowi Jankowskiemu, a później dość niespodziewanie do głosu doszli goście i tylko znakomitej interwencji Pavelsa Steinborsa gospodarze zawdzięczają, że na tablicy wyników nie pojawił się remis - relacjonuje Onet.
Ich odpowiedź była jednak zdecydowana. Najpierw rzut karny skutecznie wykonał Michał Nalepa, a po chwili piłkę do pustej bramki skierował Jankowski i do przerwy gospodarze schodzili z bardzo solidną przewagą.
Po zmianie stron zaskoczyli gracze ŁKS. Na strzał z pierwszej piłki zdecydował się wprowadzony w przerwie Samuel Corral i zaskakującym strzałem w lewy róg zmniejszył rozmiary porażki, a sam zdobył premierowe trafienie w Ekstraklasie. Łodzianie chcieli koniecznie pójść za ciosem, ale brakowało im dokładności. Na ich szczęście po ich fatalnej stracie pod bramką rywali z kontrą zbyt długo zwlekała Jankowski i skończyło się na strachu.