Kadra? Ładnie grają

O pracy trenera i sukcesach polskich piłkarzy mówił Franciszek Smuda, były trener polskiej reprezentacji.

Publikacja: 31.01.2013 00:36

Franciszek Smuda w Niemczech zaczynał trenerską karierę

Franciszek Smuda w Niemczech zaczynał trenerską karierę

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Rz: Niedawny selekcjoner reprezentacji zatrudnia się w klubie Jahn Regensburg, zajmującym ostatnie miejsce w drugiej lidze niemieckiej. Wiele osób uważa, że to się nie godzi.

Franciszek Smuda:

Czego mam się wstydzić? Pracy? Ilu polskich trenerów otrzymało ofertę pracy w Bundeslidze, choćby nawet drugiej? Myśli pan, że by taką propozycję odrzucili? Bo mnie się wydaje, że nie. Ale ponieważ przyjął ktoś inny, to można mu zarzucić brak ambicji.

Dopóki reprezentacja miała szansę w mistrzostwach Europy, pan był dobry. A gdy szansę straciła, wszystko, co robił Smuda, stało się złe.

To normalna krytyka kogoś, komu się nie udało. Mam mieszkanie w Krakowie, jestem związany z tym miastem i kiedyś, po zdobyciu tytułu mistrza Polski, kibice Wisły nosili mnie na rękach. Wtedy byłem dobry. A teraz jestem zły, bo przegrałem z reprezentacją. Ja nawet chciałem pracować w Wiśle. Miałem konkretną propozycję od Bogusława Cupiała, żeby zacząć treningi 1 stycznia. Ale kibicom to się nie podobało, więc tym bardziej, kiedy dwa dni przed Wigilią przyszła propozycja z Niemiec, jeszcze przed opłatkiem podjęliśmy z żoną decyzję.

Mam nadzieję, że Artur Boruc doceni szansę, którą dostaje od Waldka Fornalika

Pan się czuje w Ratyzbonie jak u siebie. Grał pan przed laty w bawarskich klubach i trenował je. To miało wpływ na decyzję?

Niewielki. Sentymentów żadnych nie miałem. Było mi łatwiej, bo mówię po niemiecku, a szefa Regensburga Franza Gerbera znam od wielu lat. Proponował mi kiedyś pracę w Hanowerze. Chciałem wrócić do pracy różniącej się znacznie od tej, jaką wykonuje selekcjoner. Codziennie mam zajęcia z zawodnikami, mogę wpływać na to, co robią. Trener kadry musi w znacznym stopniu polegać na tym, jak z wybranymi przez niego graczami pracują trenerzy klubowi. Ja to lubię, żyję tym, wolę się denerwować co tydzień niż od meczu do meczu reprezentacji, które dzielą czasami miesiące.

To dlaczego podpisał pan umowę tylko do końca sezonu?

Żeby nie wiązać rąk sobie i klubowi. Sytuacja Regensburga jest trudna: ostatnie miejsce, ze stratą siedmiu punktów do miejsca bezpiecznego, czwartego od końca. W dodatku wiatr zawiał mi w oczy, bo dwie kolejki wiosenne zostały rozegrane w grudniu, więc będziemy mieli o dwie szanse mniej do zdobycia punktów. Łatwo nie będzie. Zaczynamy w niedzielę meczem z MSV w Duisburgu.

To nie ma pan dużo do stracenia, bo chyba mało kto liczy, że się utrzymacie. Płacą chociaż dobrze?

Bardzo dobrze. Lepiej niż w czołowych klubach ekstraklasy. Ratyzbona jest przepięknym miastem, bogatym, klub też jest stabilny, warunki pracy bardzo dobre. Nad czym się miałem zastanawiać? Kiedyś otrzymałem ofertę pracy w Werderze Brema, ale byłem wtedy w Wiśle. Poszedłem do właściciela, Bogusława Cupiała, żeby wysondować co on na to, bo jednak polski trener taką propozycję może dostać raz w życiu. A Cupiał mówi: – Proszę bardzo. Chcesz odejść, twoja sprawa, ale Werder musi mi zapłacić dwa miliony marek. No to zostałem w Krakowie. Teraz mogłem decydować sam. Żona pracuje w Krakowie, jest ze mną tylko mój dawny asystent z Lubina Marcin Broniszewski. Żadnego piłkarza z Polski nie sprowadziłem. Jeśli tu zostanę na dłużej, pewnie zaproszę do współpracy osoby, którym ufałem w Polsce.

Jak pan ocenia po kilku miesiącach występ kadry na Euro?

Nie wygraliśmy.

To wiem, ale nie wygraliśmy, bo dokonał pan złych wyborów, wybrał niewłaściwą taktykę, piłkarze zawiedli...

Wszyscy byliśmy pod wyjątkową presją, jakiej nie miała nigdy inna reprezentacja ani jej trenerzy. Proszę zwrócić uwagę, że kadra Waldka Fornalika zagrała już więcej meczów o punkty niż moja. My nie mogliśmy odrobić strat, bo nie było kiedy. Trzy mecze w ciągu ośmiu dni i po turnieju. Może gdyby Rafał Murawski nie podał piłki Czechowi, dziś nie dzwoniłby pan do mnie do Niemiec. Nie mam pretensji ani do zawodników, ani do losu. W piłce nie ma mądrych.

Ale Waldemar Fornalik ma sporo odwagi, stawiając na młodych. Drużyna dobrze na tym wychodzi i kibice odzyskują wiarę.

Ja też stawiałem na młodych, dlatego do kadry na Euro włączyłem Rafała Wolskiego, Marcina Kamińskiego, o Wojtku Szczęsnym nie mówiąc. Ale na boisku grali zawsze najlepsi. Problem tej drużyny nadal polega na tym, że ma tylko trzech zawodników na poziomie światowym. Na młodych, którzy osiągnęliby ich poziom, musimy jeszcze poczekać. Fornalik ma ten sam kłopot co ja.

Rozmawialiście o tym?

Spotkaliśmy się, kiedy przychodził na moje miejsce, ale wyobraża pan sobie jak może wyglądać rozmowa trenera odchodzącego z następcą. Za dużo konkretów to tam nie było. My z Waldkiem lubimy się, szanujemy, a ja mu życzę jak najlepiej. Żadnej rady dać nie mogę i nawet by mi nie wypadało. Zresztą, niech pan nie wierzy w to, że jakikolwiek nowy trener bierze pod uwagę to, co mówi mu poprzednik. To są bajeczki dla prasy dziecięcej. Jedyna rada, jaką mu dałem, to taka, żeby robił wszystko tak, jak w Ruchu Chorzów, gdzie nikt nie miał wpływu na jego decyzje. Żeby był sobą. Na razie widzę, że tak właśnie jest. W PZPN zawsze była pokusa doradzania trenerowi reprezentacji. Tam wiele osób często wiedziało lepiej.

A nie dziwi się pan, że Fornalik powołał do kadry Artura Boruca, którego pan z kadry wykreślił?

Boruc był bardzo dobrym bramkarzem, który ratował reprezentację przede wszystkim na mistrzostwach Europy w Austrii. A kiedy indziej wpuszczał bramki, których wpuścić nie powinien. Jak każdy bramkarz. Zrezygnowałem z Artura nie ze względu na jego umiejętności, tylko zachowanie. Ja wtedy miałem kilku młodych bramkarzy, dla których Boruc poza boiskiem nie był wzorem do naśladowania. Rozumiem piłkarzy, ich stresy, rozterki, problemy. I wybaczam błędy. Ale recydywy już nie. Dałem mu szansę, której nie wykorzystał i dlatego musieliśmy się rozstać.

To dobrze zrobił Fornalik, dając mu kolejną szansę czy źle?

Nowy trener może dać nową szansę. Mam nadzieję, że Artur to doceni.

Podoba się panu gra reprezentacji?

Ładnie grają. Miałem nadzieję, że wrzucą Anglii czwórkę. Ale mimo że się nie udało, mają duże szanse awansu na mundial.

Piłka nożna
Napastnik bez tlenu. Czy Robert Lewandowski ma jeszcze szansę na tytuł?
Piłka nożna
Legia Warszawa zaczęła zakupy. Pierwszym transferem Wahan Biczachczjan
Piłka nożna
Z Neapolu do Paryża. Chwicza Kwaracchelia bohaterem największego zimowego transferu
Piłka nożna
Juergen Klopp, "Doktor Futbol"
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: PZPN gra bez piłki. Czy Cezary Kulesza przez stadion przegra wybory?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego