Reklama
Rozwiń

Dariusz Dziekanowski: O Linfield Belfast nawet nie warto rozmawiać

Były reprezentant Polski, obecnie komentator futbolu Dariusz Dziekanowski o zaczynającej się dziś walce Legii Warszawa o Ligę Mistrzów.

Aktualizacja: 17.08.2020 20:27 Publikacja: 17.08.2020 18:42

Dariusz Dziekanowski

Dariusz Dziekanowski

Foto: PAP, Leszek Szymański

Legia powinna się cieszyć, że ma takiego przeciwnika jak mistrz Irlandii Północnej Linfield Belfast?

Jeśli Legia myśli o odniesieniu sukcesu w Europie, a ma prawo myśleć, to wtorkowy mecz powinien być dla niej pierwszym, łatwym stopniem do pokonania. Potem będzie coraz trudniej.

Legioniści mają powody do optymizmu, w piątek wygrali pucharowy mecz w Bełchatowie 6:1. Można z tego wyciągnąć jakiś wniosek?

Tylko taki, że tak wysokie zwycięstwo nad drużyną, która ledwo obroniła się przed spadkiem z pierwszej ligi, było obowiązkiem. Nie można robić z tego meczu testu. Bełchatów grał jak umiał, ale Legia zrobiła to, co do niej należało, jednak na „ochy" i „achy" jeszcze nie pora. Zobaczymy, jak Legia zaprezentuje się na tle mocniejszych przeciwników.

Dyrektor sportowy Legii zebrał wiele pochwał za dokonane latem transfery...

I bardzo dobrze, ale to wciąż nie jest moja bajka. Klub powinien sprowadzać zawodników 18-, 20-letnich, a nie o dziesięć lat starszych. Bo ci starsi, chodzący od klubu do klubu, jeśli niczego tam nie zwojowali, to już wiele nie osiągną. A Legii chyba chodzi właśnie o budowanie czegoś nowego, dającego nadzieję na solidne podstawy. Filip Mladenović jest na polskie warunki dobrym piłkarzem. Pokazał to w Lechii. Zna ekstraklasę, mówi po polsku. Tylko że to nie jest zawodnik perspektywiczny. On już lepszy nie będzie. Josip Juranović został kupiony okazyjnie. Kosztował 1,5 mln euro, ale w związku z pandemią jego cena spadła o milion, więc klub chwali się, że zrobił dobry interes. Zobaczymy. Jeśli chce się budować wielką drużynę, a Legia ma po temu uzasadnione aspiracje, to nie można kupować zawodników na wyprzedaży.

Artur Boruc też się zalicza do tej kategorii?

Artur to co innego i dobrze, że wrócił do Warszawy. On kocha Legię, a kibice jego. Ale powinien mieć obok drugiego bramkarza, mniej więcej równorzędnego, który w każdej chwili będzie mógł zająć jego miejsce. Nikogo takiego nie widzę.

Bartosz Kapustka będzie miał okazję przypomnieć się kibicom?

Mam nadzieję, bo przez ostatnie trzy lata nie widziałem u niego woli sportowego awansu. Odniosłem wrażenie, że był nawet zadowolony ze swojej sytuacji rezerwowego w Leicester czy Freiburgu. Gdybym ja grał na Euro, a potem zesłano by mnie do drugiej ligi belgijskiej, to wolałbym zakończyć karierę. Oby Legia stała się dla Kapustki trampoliną.

To co z tym Linfield?

Mam nadzieję, że na odprawie Vuković nic o nich nie powie. Nie dlatego, że należy Irlandczyków lekceważyć, ale z powodu szacunku dla siebie i Legii. To są półzawodowcy, a my jesteśmy zawodowcami. Mamy wyjść i wygrać.

Piłka nożna
Cezary Kulesza pozostanie prezesem PZPN. Delegaci wybrali jedynego kandydata
Piłka nożna
Prywatny odrzutowiec i kilkunastoosobowa służba. Jak Cristiano Ronaldo stał się multimiliarderem
Piłka nożna
Futsalowy węzeł gordyjski. UEFA rozcina go Słowenią
Piłka nożna
Klubowe mistrzostwa świata. Rusza faza pucharowa, Leo Messi kontra PSG
Piłka nożna
Paul Pogba wraca po dyskwalifikacji za doping. Zagra w jednej drużynie z Polakiem
Piłka nożna
Krezusi ruszyli na zakupy. Liverpool królem polowania