W sobotę 18-letni Piotr Zieliński po raz pierwszy wystąpił w meczu włoskiej Serie A od pierwszej minuty. Jego Udinese wygrało 3:0 z Parmą, Polak asystował przy jednym golu, a drugi padł po dobitce jego strzału. To był czwarty mecz Zielińskiego w tym sezonie, ale pierwszy, w którym zagrał dłużej niż kilka minut. Fakt, że zadebiutował szybciej niż kupiony za dwa i pół miliona euro Rafał Wolski w Fiorentinie, czy droższy jeszcze o milion Bartosz Salamon w Milanie, we Włoszech nikogo nie dziwi.
Włosi nie robią z niego bohatera, nikt nie pyta, czy może stać się dla klubu nowym Antonio Di Natale, którego zastąpił w pierwszym składzie. Napisali tylko, że właśnie nadeszła przyszłość i że Francesco Guidolin nie bał się wystawić w ataku piłkarza o trzy lata młodszego od innych młodych w drużynie.
Polak nie zawiódł, co nie znaczy, że teraz Serie A stanie się dla niego codziennością. Za tydzień zapewne wróci na ławkę rezerwowych, niewykluczone, że latem zostanie wypożyczony do innego klubu, żeby zdobywać doświadczenie w cotygodniowej grze.
Zieliński to symbol nowych czasów: do głosu dochodzi pierwsze pokolenie piłkarzy wychowanych w Polsce na dobrze przygotowanych boiskach i pod opieką równie dobrze przygotowanych trenerów. Legia Warszawa i Zagłębie Lubin mają najlepsze akademie piłkarskie, obie drużyny korzystają z wychowanków i w pierwszych zespołach coraz częściej debiutują nastolatki. Skończyły się też czasy, kiedy młodzi byli kiepsko opłacani i nie potrafili zadbać o własne interesy. Legia za 100 tysięcy euro podkupiła Lechowi Poznań Bartosza Bereszyńskiego. Młody zawodnik nie mógł doczekać się w Poznaniu na propozycję dobrego kontraktu, więc po prostu zmienił klub. Okazuje się, że juniora warto nie tylko wychować, ale także zadbać o jego przyszłość.
Zieliński pochodzi z Ząbkowic Śląskich i w tamtejszym Orle zaczynał grać w piłkę, bardzo szybko przeniósł się jednak do Lubina. W dorosłej drużynie Zagłębia nie zagrał ani jednego meczu w ekstraklasie, ale w sparingach występował już jako 15-latek.