Norweg, który dobrze wspomina Warszawę

Henning Berg przeżył z Legią Warszawa ciekawe chwile w trenerskiej karierze, a teraz staje jej na drodze do Ligi Mistrzów.

Publikacja: 24.08.2020 19:01

Henning Berg

Henning Berg

Foto: shutterstock

Norweg prowadził stołeczny klub w latach 2013–2015. Dziś były piłkarz Manchesteru United jest szkoleniowcem Omonii Nikozja, która w środę zagra przy Łazienkowskiej z Legią o awans do trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów.

Pisanie o tym, że Cypryjczycy mają dodatkowy atut, bo prowadzi ich człowiek znający Legię od podszewki, to tworzenie alternatywnej rzeczywistości. Z obecnego składu Berga pamiętają jedynie Igor Lewczuk, Inaki Astiz i Mateusz Wieteska. To za kadencji Norwega stołeczny klub odbił się od Ligi Mistrzów przez proceduralną wpadkę podczas meczu z Celtikiem Glasgow, a później jako pierwszy polski klub wygrał grupę Ligi Europy. – Pod wieloma względami były to najlepsze dni w mojej karierze – mówił Berg „Guardianowi".

Jego recepta na Legię szybko się jednak wyczerpała. Praca w Polsce miała być jego trampoliną do kariery, ale wylądował tylko w Videotonie Szekesfehervar. Nie podbił ani Węgier, ani Norwegii, bo późnej pracował w Stabaek Fotball. Królem został dopiero na Wyspie Afrodyty, gdzie przerobił szóstą drużynę cypryjskiej ekstraklasy na najlepszą, choć w momencie ucięcia sezonu przez pandemię jego Omonia miała tyle samo punktów, co Anorthosis Famagusta – przesądziło zwycięstwo w starciu bezpośrednim. Sukces z Bergiem świętował jego asystent Kazimierz Sokołowski.

Omonia przeciwko polskiemu klubowi grała raz, 17 lat temu przegrywając w eliminacjach LM z Wisłą Kraków Henryka Kasperczaka. Cypryjczycy do fazy grupowej europejskich rozgrywek nie dotarli nigdy. W sezonie 2008/2009 grali w pierwszej rundzie Pucharu UEFA z Manchesterem City. Trzy lata temu, kiedy zespół z Nikozji ostatni raz pokazał się w międzynarodowej rywalizacji, w drugiej rundzie eliminacji Ligi Europy uległ Beitarowi Jerozolima.

Nie byłoby dzisiejszych wyników drużyny Berga, gdyby nie biznesmen Stavros Papastavrou, który dwa lata temu przejął większościowy pakiet akcji klubu i zaczął przebudowę składu oraz spłatę długów.

Omonia to 20-krotny mistrz Cypru i klub klasy robotniczej, na meczach którego bywa nawet 10 tys. widzów. Bazą zespołu są piłkarze doświadczeni – tydzień temu w meczu z Araratem Armenia (1:0) średnia wieku podstawowej jedenastki otarła się o trzydziestkę. Większość to żołnierze zaciężni, którzy kończą kariery w cypryjskim słońcu. Po boisku w barwach zespołu z Nikozji biegają Słowacy, Czesi, Brazylijczycy, Węgier, Grek oraz Hiszpan. Nazwiskiem najbardziej straszy ten ostatni, czyli 35-letni Jordi Gomez (rozegrał ponad sto meczów w Premier League).

Latem Omonia straciła drugiego lidera, bo zespół opuścił kapitan Matt Derbyshire, który w poprzednim sezonie zagrał w 22 meczach i strzelił 13 goli. Dziś ciężar zdobywania bramek spoczywa na barkach 47-krotnego reprezentanta Słowacji Michala Durisa oraz Brazylijczyka Thiago Santosa.

Piłka nożna
Bundesliga. Hit w Leverkusen na remis, Bayern krok bliżej odzyskania tytułu
Piłka nożna
W Korei Północnej reżim zakazuje transmisji meczów trzech klubów Premier League
Piłka nożna
Liga Konferencji. Solidna zaliczka Jagiellonii Białystok
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Harry Kane poszedł w ślady Roberta Lewandowskiego
Piłka nożna
Manchester City - Real Madryt. Widowisko w Lidze Mistrzów, Vinicius Junior ukradł wieczór