Lewandowski do historii

Borussia – Real 4:1 | Cztery gole polskiego napastnika w półfinale Ligi Mistrzów. Piłkarska Europa leży u jego stóp.

Aktualizacja: 25.04.2013 09:15 Publikacja: 25.04.2013 01:36

Lewandowski do historii

Foto: AFP

Michał Kołodziejczyk z Dortmundu

Takiego meczu polski futbol nie pamięta. Polski, bo chociaż niemiecka Borussia grała z hiszpańskim Realem, to nazwisko polskiego piłkarza było tego wieczoru wymieniane najczęściej. W meczu, na który patrzył cały piłkarski świat, w którym gospodarze mieli być tylko tłem dla wielkiego Realu, Robert Lewandowski strzelił cztery gole i pokazał, że Polak też potrafi. Napastnik urodzony pod Warszawą miał wczoraj u swoich stóp potęgę, najbardziej utytułowany klub na świecie.

Zobacz więcej zdjęć z meczu

Jeśli działacze Bayernu Monachium celowo puścili w świat informację o tym, że kupili Mario Goetzego, licząc na zepsucie atmosfery w zespole Borussii przed meczem z Realem Madryt, to się pomylili. Jeśli agent Juppa Heynckesa chciał pomóc trenerowi, który kończy pracę w Monachium, informując na Twitterze akurat w dniu meczu o tym, że Robert Lewandowski też trafi do klubu z Bawarii, zrobił to w złym momencie.

Borussia napsuła krwi Bayernowi upokarzając go regularnie w ostatnich dwóch latach, Bayern miał za co się mścić, pokazując jednocześnie, jaką potęgą będzie w przyszłym sezonie, ale tak naprawdę zmobilizował piłkarzy Juergena Kloppa, by pokazali, że ten sezon się jeszcze nie skończył. Wczoraj, w półfinale Ligi Mistrzów z Realem Madryt, gospodarze rzucili się na przeciwników jak głodne wilki.

Goetzego wygwizdała tylko część trybun przy wyczytywaniu nazwisk. Niektórzy kibice mieli jego koszulki z przekreślonym nazwiskiem, mówili, że nie ma kogo wyzywać, bo ten człowiek dla nich już nie istnieje. Klopp jednak twierdził, że Borussia dużo zawdzięcza Mario, ale i Mario Borussii. 20-letni pomocnik w ósmej minucie meczu być może po raz ostatni spłacił swój dług względem Kloppa, za to że ten pomógł mu zostać wielkim piłkarzem. Goetze wyłożył piłkę Lewandowskiemu jak na tacy, a polski napastnik uprzedził Pepe i trafił po raz siódmy w tej Lidze Mistrzów. Nikt nie wiedział wtedy, że to dopiero wstęp do spektaklu Polaka. W górę pofrunęła ta część confetti, której kibice nie wyrzucili równo z wyjściem piłkarzy na boisko, a kiedy ludzie krzyczeli nazwisko strzelca, zadrżały mury.

Z odejściem Lewandowskiego fani Borussii wydali się być pogodzeni już przez kilka ostatnich miesięcy. Za dużo było spekulacji, wielkich klubów i słynnych trenerów, którzy łamali sobie język wymawiając nazwisko Polaka. Jak udało nam się dowiedzieć, transfer Lewandowskiego do Bayernu nie jest jednak wcale przesądzony. Na razie zawodnik porozumiał się z bawarskim klubem co do wysokości i długości kontraktu, teraz Pep Guardiola musi zastanowić się, ile jest w stanie wydać za piłkarza, który brał udział (gole lub asysty) w 46 akcjach zakończonych golem dla Borussii w ostatnich 42 meczach.

A Lewandowski każdym meczem podnosi swoją cenę, wczoraj podbił ją przynajmniej o kilka milionów euro. Jeśli na kimś nie robiły wrażenia gole strzelane w Bundeslidze, wczoraj dostał więcej. Zawodnik wychowany w Zniczu Pruszków, przyćmił wielkie gwiazdy europejskiej piłki. Wszystko robił z zimną krwią, jakby gra przeciwko Realowi była dla niego codziennością.

Borussia co prawda schodziła na przerwę remisując 1:1, bo pod koniec pierwszej połowy Gonzalo Higuain wykorzystał błąd Mattsa Hummelsa i podał do Ronaldo, który miał już przed sobą tylko bramkarza, ale w drugiej połowie Borussia zrobiła wszystko, by nie martwić się w rewanżu. Albo, żeby martwić się tylko trochę.

Stefan Szczepłek: Lewandowski do Niecieczy

Lewandowski strzelił na 2:1 w 50 minucie. Nie zrobił nic wielkiego, stał tam, gdzie w takich sytuacjach muszą stać wielcy napastnicy. Piłka spadła mu pod nogi po strzale Marco Reusa i wepchnął ją do siatki z najbliższej odległości. Na 3:1 trafił po podaniu Marcela Schmelzera i sprytnym zwodzie, na który nabrał się Pepe. Czwarty gol, z rzutu karnego, był hołdem dla napastnika, któremu tego wieczoru wychodziło wszystko. Jeśli pierwszy gol był aperitifem, drugi przystawką, trzeci daniem głównym, to czwarty deserem. Polak pokazał, że jest zawodnikiem kompletnym i z dziesięcioma golami w Lidze Mistrzów w jednym sezonie już teraz wszedł do historii tych rozgrywek.

Real był bezradny, Jose Mourinho cichy. Nie wierzył w to, że jego drużyna tak łatwo traci kolejne gole i być może przegrywa jego marzenia. Dziesiąty w historii Puchar Mistrzów dla Realu jest dla Mourinho celem nadrzędnym, a wiele wskazuje na to, że pod wodzą Portugalczyka drużyna z Madrytu po raz trzeci zatrzyma się na półfinale. Oczywiście jest jeszcze rewanż w najbliższy wtorek, ale trudno uwierzyć, że w kilka dni magiczny trener zaczaruje swoich piłkarzy, by odrobili tak duże straty.

Gol Lewandowskiego był pierwszym od 17 lat zdobytym przez Polaka w półfinale Ligi Mistrzów, ostatnio dokonał tego Krzysztof Warzycha w meczu Panathinaikosu z Ajaksem Amsterdam. Czterech goli w meczu, który rozgrywany był o taką stawkę nie strzelił jednak do tej pory ani Włodzimierz Lubański, ani Kazimierz Deyna, ani Zbigniew Boniek.

W półfinałach Ligi Mistrzów Niemcy pokazali swoją potęgę. We wtorek Bayern rozbił Barcelonę 4:0, wczoraj Borussia upokorzyła Real. W londyńskim finale miały być kolejne Gran Derbi, a być może będzie mecz na szczycie Bundesligi.

Robert Lewandowski o meczu

Czasami są takie dni, kiedy na boisku wychodzi wszystko. Tak było w meczu z Realem. Oczywiście nawet nie marzyłem o tym, żeby strzelić cztery gole. Nie uważam też, że Borussia nie pasowała do składu półfinalistów, to chyba w Polsce niektórzy lubią wydawać tak pochopne sądy. Cały sezon pokazywaliśmy, że potrafimy grać z najlepszymi i cieszę się, że to potwierdziliśmy w spotkaniu z Realem. Za wcześnie na gratulacje, awans do finału nie jest jeszcze pewny, musimy w rewanżu zagrać dobrze, a w Madrycie na pewno nie będzie łatwo. Na temat swojego transferu do Bayernu nie chcę się wypowiadać. Zostało do końca sezonu jeszcze kilka bardzo ważnych meczów i nie ma sensu komentować tego, co ktoś napisał na Twitterze. —Not. koło

Borussia Dortmund – Real Madryt 4:1 (1:1).

Bramki:

dla Borussii – Lewandowski (8, 50, 55, 66 – z karnego); dla Realu – Cristiano Ronaldo (43) 

Żółte kartki:

Lewandowski, Oezil, Khedira i Ramos. Sędziował Bjorn Kuipers (Holandia). Widzów: 65 829. Rewanż we wtorek w Madrycie.

Borussia:

Weidenfeller; Piszczek (83-Grosskreutz), Subotić, Hummels, Schmelzer; Guendogan (90+1-Schieber), Bender, Błaszczykowski (82-Kehl), Goetze, Reus; Lewandowski.

Real:

Diego Lopez; Ramos, Pepe, Varane, Coentrao; Khedira, Xabi Alonso (80-Kaka); Modrić (68-Di Maria), Oezil, Cristiano Ronaldo; Higuain (68-Benzema).

 

 

 

 

 

 

 

Michał Kołodziejczyk z Dortmundu

Takiego meczu polski futbol nie pamięta. Polski, bo chociaż niemiecka Borussia grała z hiszpańskim Realem, to nazwisko polskiego piłkarza było tego wieczoru wymieniane najczęściej. W meczu, na który patrzył cały piłkarski świat, w którym gospodarze mieli być tylko tłem dla wielkiego Realu, Robert Lewandowski strzelił cztery gole i pokazał, że Polak też potrafi. Napastnik urodzony pod Warszawą miał wczoraj u swoich stóp potęgę, najbardziej utytułowany klub na świecie.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Piłka nożna
Liga Europy dla Tottenhamu. Sezon cierpień Manchesteru United dopełniony
Piłka nożna
Transfery polskich piłkarzy. Lato znów może być gorące
Piłka nożna
Finał zranionych. Tottenham - Manchester United o triumf w Lidze Europy
Piłka nożna
Gary Lineker po prawie 30 latach odchodzi z BBC. Powód? Oskarżenia o antysemityzm
Piłka nożna
Juergen Klopp stęsknił się za trenerską ławką. Czy poprowadzi Romę?