Przegrali u siebie

Anglia – Polska 2:0. Biało-czerwony stadion Wembley nie pomógł. Anglicy jadą na mundial, a prezes PZPN Zbigniew Boniek dzisiaj powie, jakie ma plany.

Publikacja: 16.10.2013 01:24

Korespondencja z Londynu

Nie było wstydu, Polacy walczyli z całych sił  i widać było, że bardzo im zależy, by w Londynie sprawić niespodziankę. Wembley, to Wembley – polski mit, miejsce, gdzie narodziła się przebrzmiała już potęga polskiej piłki, na tym stadionie nie można się poddać bez walki, nawet jeśli już nie ma szans na mundial.

Poza walką nie zobaczyliśmy niczego nowego – znowu mieliśmy sytuacje, których nie potrafił skutecznym strzałem zakończyć Robert Lewandowski, znowu nasza obrona popełniała błędy. Polacy przegrali tylko 0:2, jednak przewaga Anglików nie podlegała dyskusji. Drużyna Roya Hodgsona jedzie do Brazylii, my w sześciu meczach z drużynami, które nas wyprzedziły potrafiliśmy uciułać trzy punkty.

Brawo Szczęsny

Najlepszym polskim piłkarzem na Wembley był bramkarz i to nie Artur Boruc, któremu w ostatniej chwili odnowiła się kontuzja. Bramkarz Southampton miał prosić trenera Waldemara Fornalika o możliwość gry na środkach przeciwbólowych, jednak sztab medyczny zadecydował, że ryzyko poważnego urazu jest zbyt wielkie.

W polskiej bramce stanął Wojciech Szczęsny i obronił tyle groźnych strzałów, ile Borucowi nie udało się w całych eliminacjach. Zatrzymał piłkę kilka razy – po uderzeniach Wayne'a Rooneya, Daniela Sturridge'a i Stevena Gerrarda. Fruwał w bramce, wykorzystał szansę, którą po raz kolejny dał mu los.

Wczoraj gorszy okazał się tylko dwa razy, w obu przypadkach był bez szans. W 41. minucie Rooney strzelił gola głową – napastnik Manchesteru United dołącza do grona katów naszej reprezentacji, bo podobną bramkę zdobył przed rokiem w Warszawie. Tuż przed końcem meczu Steven Gerrard minął kolejno Grzegorza Wojtkowiaka, Kamila Glika i Artura Jędrzejczyka i z bliska strzelił do siatki.

W obronie graliśmy radośnie. Andros Townsend mijał Wojtkowiaka i z łatwością dośrodkowywał, Piotr Celeban też specjalnie Anglikom nie przeszkadzał. Zawodnik Vaslui wcześniej zagrał tylko w spotkaniu z San Marino, ci, którzy widzieli w nim zbawcę polskiej defensywy, mogli zobaczyć, że Fornalik nie mylił się zostawiając go w rezerwach.

Ale pomimo wszelkich zastrzeżeń, nie był to typowy mecz Polski z Anglią na Wembley, tym razem nie ograniczaliśmy się do rozpaczliwej obrony i wybijania piłki z własnego pola karnego. Były okresy, kiedy Anglicy mieli strach w oczach.

Robert Lewandowski raz pomylił się w pierwszej, raz w drugiej połowie. Nie może bez końca mówić, że kadra to nie Borussia, bo nie dostaje tak dobrych podań. Może rzeczywiście nie dostaje ich tak wielu, ale z tych nielicznych nie potrafi skorzystać.

Motorem większości akcji był Jakub Błaszczykowski. Do niego jak zwykle nie ma się za co przyczepić, może trochę za wolno wracał do obrony. Pomocnik Borussii, jako kapitan kadry przegrał już swoje drugie eliminacje do mundialu, ale gdyby wszystkim zawsze chciało się tak jak jemu, na pewno mielibyśmy więcej punktów.

Legenda musi trwać

W drugiej połowie Fornalik próbował zmienić obraz gry, zbyt wolnego na Anglików Mariusza Lewandowskiego już w przerwie zmienił Mateusz Klich, później na boisku pojawili się Sławomir Peszko i Piotr Zieliński. Było szybciej, bardziej agresywnie, ale tak samo bezproduktywnie.

Kadra Fornalika nie zrobiła kroku do przodu, za porażkę na Wembley nie można jej winić, ale trudno też powiedzieć, że kolejny selekcjoner dostanie w spadku coś wartościowego.

Legenda Wembley z roku 1973 musi trwać, bo pokolenie obecnych piłkarzy nie jest w stanie się z nią zmierzyć. Nawet, kiedy na trybunach siedzi 20 tysięcy polskich kibiców, którzy są głośniejsi od 60 tysięcy Anglików. Było „gramy u siebie", było „jesteśmy z wami". Tylko jakoś po ostatnim gwizdku nikt nie śpiewał „Polacy, nic się nie stało". Okazuje się, że to nie jest evergreen, hit ostatnich paru lat już się znudził, kibice woleliby uderzyć w radośniejszą nutę.

Fornalik dzisiaj w Warszawie ma ponoć złożyć broń. Zbigniew Boniek zapowiedział spotkanie z dziennikarzami o 14.30. Prezes PZPN zapowiadał, że zwolni selekcjonera, gdy tylko Polska straci szansę w eliminacjach mundialu, ale tego nie zrobił. Wytrzymał, nie chciał zniżać się do poziomu Grzegorza Laty, który zwolnił Leo Beenhakkera za ciężarówką w Mariborze. Fornalik chciałby pracować dalej, mówi, że czuje się na siłach, ale kibice chyba nie czują się na siłach dalej oglądać grę jego reprezentacji. W tej drużynie nie ma nic ekstra, naprawdę trudno ze spokojem patrzeć w przyszłość.

Do zobaczenia jesienią

Boniek wyjątkowo dokładnie strzeże tajemnicy, kto będzie nowym selekcjonerem. Wczoraj na Twitterze zapewniał, że nie sondował możliwości zatrudnienia Adama Nawałki, ale w Zabrzu twierdzą co innego. Mówiło się także o Janie Urbanie, Macieju Skorży, a ostatnio nadspodziewanie dużym poparciem w środowisku cieszy się Jerzy Engel.

Boniek może też wyciągnąć asa z rękawa w ostatniej chwili, ale trudno będzie uwierzyć, że wszystko zmieni się jak za dotknięciem różdżki. Na to potrzeba wielu lat.

Czasu trochę jest, ale trudno uwierzyć, że pod wodzą nawet najlepszego trenera powstanie drużyna, z której będziemy dumni już jesienią przyszłego roku, w eliminacjach do Euro 2016.

Korespondencja z Londynu

Nie było wstydu, Polacy walczyli z całych sił  i widać było, że bardzo im zależy, by w Londynie sprawić niespodziankę. Wembley, to Wembley – polski mit, miejsce, gdzie narodziła się przebrzmiała już potęga polskiej piłki, na tym stadionie nie można się poddać bez walki, nawet jeśli już nie ma szans na mundial.

Pozostało 93% artykułu
Piłka nożna
Koniec z Viaplay. Premier League będzie miała nowego nadawcę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Eliminacje mistrzostw świata. Kiedy i z kim zagra reprezentacja Polski?
Piłka nożna
Loteria wizowa. Z kim zagra Polska o mundial w 2026 roku?
Piłka nożna
Guardiola szuka leku na kryzys Manchesteru City
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Piłka nożna
Co czeka Jagiellonię i Legię w Lidze Konferencji? Tabela po 5. kolejce