Korespondencja z Grodziska Wielkopolskiego
Pierwsze powołania nowego selekcjonera zazwyczaj niewiele różniły się od ostatnich poprzedniego. Waldemar Fornalik, Franciszek Smuda czy Leo Beenhakker podczas pierwszych obozów woleli przyjrzeć się temu, co zastali, dopiero później zaczynali eksperymenty na szerszą skalę. Adam Nawałka działa inaczej – do Grodziska od razu zjechało nowe.
I jest trochę zdenerwowane, ma rumieniec debiutanta na twarzy, dopiero szykuje się do swojej roli. Tłum dziennikarzy i kibiców przed hotelem to coś, z czym nowi kadrowicze będą musieli mierzyć się codziennie. Pytania „Kto to był?" zadawane przez marznące dzieci z długopisami w ręku nie ułatwiają sprawy. To był nowy trener bramkarzy, to nowy lewy obrońca, a to ma być nowy rozgrywający. Do tej pory, kiedy Grodzisk ożywał na te kilkanaście dni w roku, na ulicę Sportową przyjeżdżały tylko osoby znane z telewizji.
Kadra dawnych asów przegrała jednak Euro 2012 i kwalifikacje do dwóch mundiali, nowy trener ma więc pełne prawo zaryzykować i postawić na ludzi, którym ufa. Nie może zrezygnować z Roberta Lewandowskiego czy Wojciecha Szczęsnego, ale w przypadku powołań z polskiej ligi klucz był oczywisty. Najłatwiej było je dostać piłkarzom, których Nawałka znał z Górnika Zabrze, GKS Katowice albo których chciał sprowadzić do klubów, w których pracował.
– Trener mówił, że swoimi powołaniami chce dać do zrozumienia wszystkim zawodnikom, iż ich dobra gra w lidze zostanie zauważona. Sama możliwość przyjazdu na zgrupowanie reprezentacji sprawia dużo radości, dodaje sił. Trenera znam z Katowic, ma dość specyficzny sposób pracy, nie wiem, czy będzie chciał go przełożyć na kadrę – mówi „Rz" Tomasz Hołota ze Śląska Wrocław.