Korespondencja z Wrocławia
Jeżeli to możliwe, żeby drużyna zmieniła się w kilka dni, to właśnie byliśmy tego świadkami. Nastroje są zupełnie inne, niż podczas kadencji Waldemara Fornalika. Piłkarze są głośni, pobudzeni i mają wrażenie, że wszystko zostało poukładane, a im pozostaje tylko dobrze grać. Wieczorem we Wrocławiu debiut Nawałki w roli selekcjonera zobaczy komplet kibiców. 42 tysiące ludzi znowu chce uwierzyć, że będzie inaczej.
Nawałka wprowadził swoje rządy już pierwszego dnia. Z jednej strony pojawiły się nieznane wcześniej zasady: piłkarze zaczynają jeść, gdy powie „smacznego", kończą, gdy powie „dziękuję".
„Władza to ja" – nowy trener równie często dawał o tym znać podczas treningów. Nie bał się zwrócić uwagi Robertowi Lewandowskiemu, innych prosił o koncentrację i cierpliwość podczas ćwiczeń. Zaczął od ustawienia obrony – ma swój autorski pomysł na formację, która w ostatnich meczach zawodziła najbardziej.
Zasada jest jedna: nieważne, kto gra, ma wiedzieć, co robi. Dla nowego trenera liczy się przede wszystkim taktyka, nie lubi niczego zostawiać przypadkowi. Gdy prowadził Górnika Zabrze, potrafił dokonać zmiany jeszcze przed przerwą, kiedy tylko się zorientował, że któryś z zawodników gra inaczej, niż zakładane było przed meczem. W reprezentacji na pierwszej konferencji przedstawił swój sztab, nie było czekania, jak za Franciszka Smudy. Może nazwiska asystentów kilku zawodnikom nie były znane, ale to trenerowi ma się z nimi dobrze współpracować – piłkarze są od grania.