Korespondencja z Rzymu
Mimo, że incydent zdarzył się po meczu Francavilla - Monopoli w serie D, głośno jest o nim w całej Italii. Wydarzenia opisały „Gazzetta dello Sport" i „Corriere dello Sport". Fani gości niezadowoleni z przegranej 1:3 wkroczyli na boisko i zmusili swoich piłkarzy do zdjęcia i rzucenia koszulek na ziemię, a prezesa klubu, by je pozbierał, a potem oddał tylko tym, którzy godni są je nosić.
Być może media nie nagłośniłyby żenującego incydentu, gdyby nie był elementem ciągu podobnych wydarzeń, w których czujący się całkowicie bezkarnie chuligani poniżają piłkarzy. Tydzień wcześniej fani Noceriny (serie C), ukarani za chuligańskie zaszłości zakazem stadionowym, zdecydowali, że bez ich udziału wyjazdowy mecz z Salernitaną nie może się odbyć. W efekcie gróźb, również pod adresem rodzin piłkarzy, zawodnicy Noceriny symulowali kontuzje i w 21 minucie sędzia musiał przerwać spotkanie, bo zostało ich na boisku zaledwie sześciu.
Włoskie gazety przypominają, że w maju ubiegłego roku ultrasi Genoi przerwali rzucanymi na boisko racami mecz serie A swojej drużyny ze Sieną przy stanie 0:4, opanowali sektor, przez który prowadzi tunel do szatki i zażądali od piłkarzy koszulek, bo uznali, że ci nie są godni ich nosić. Co więcej, po stronie chuliganów stanął prezes Enrico Preziosi, bo był na miejscu zdarzeń i namawiał swoich piłkarzy do uległości. Sterroryzować dali się wszyscy piłkarze poza Giuseppe Scullim, wśród nich tak znani jak bramkarz Sebastian Frey, Juraj Kucka – Słowak, który w piątek strzelił Polsce gola - Kacha Kaładze, Alberto Gilardino czy obecny as Interu Rodrigo Palacio. Związek futbolowy ukarał prezesa grzywną w wysokości 30 tys. euro, a wszystkich piłkarzy niższą – 10 tys. euro.
Co symptomatyczne, zeznając przed prokuratorem, który postanowił wytoczyć ultrasom Genoi proces, futboliści jak jeden mąż zeznali, że nikt ich do zdejmowani koszulek nie zmuszał i zrobili to z własnej woli. Wynika z tego, że chuliganom udało się skutecznie zastraszyć piłkarzy, i to tych z najwyższej półki, zarabiających miliony. Trudno się więc w tej sytuacji dziwić, że zawodnicy Monopoli na polecenie prezesa odmawiają rozmów z mediami, a sam prezes wraz z trenerem bagatelizują incydent. Podkreślają przy tym, że poniżający jego piłkarzy fani nie stosowali przemocy, a jedynie perswazję. Jeśli zaś chodzi o piłkarzy Noceriny, wszystkich dotknęła amnezja. Przesłuchiwani przez prokuratora nie byli w stanie na zdjęciach rozpoznać chuliganów, którzy grozili im podczas treningu i w hotelu przed meczem. Potem tłumaczyli się, że przecież policja nie jest w stanie zapewnić im i ich rodzinom stałej ochrony przed bandytami.