Reklama
Rozwiń

Wenger: jubileusz jak z koszmaru

Chelsea rozbiła Arsenal 6:0. Borussia lepsza od Hanoweru, ładny gol Lewandowskiego.

Publikacja: 23.03.2014 19:52

Arsene Wenger myśli, jak zdobyć pierwsze od 2005 r. trofeum

Arsene Wenger myśli, jak zdobyć pierwsze od 2005 r. trofeum

Foto: PAP/EPA

Żal było patrzeć w sobotę na twarz upokorzonego i bezradnego Arsene'a Wengera. Nie tak wyobrażał sobie tysięczny mecz na ławce Arsenalu.

Przed derbami Londynu były uściski i odznaczenia, po ostatnim gwizdku szybka ewakuacja do autokaru. Chyba niewielu kibiców Arsenalu liczyło na zwycięstwo, bo pod ręką Jose Mourinho Chelsea na Stamford Bridge w lidze nie przegrywa (już 76 meczów), ale mało kto spodziewał się takiej katastrofy.

Po siedmiu minutach było 2:0 (Samuel Eto'o i Andre Schuerrle), do przerwy 4:0 (Eden Hazard z karnego i Oscar), wynik końcowy – 6:0 (ponownie Oscar i Mohamed Salah). Koledzy z obrony Wojciechowi Szczęsnemu nie pomagali. To najwyższa porażka Wengera obok kompromitacji 2:8 na Old Trafford w sierpniu 2011 roku.

– Przeżyłem jeden z najgorszych dni w mojej karierze –  nie ukrywał  Francuz. – Biorę pełną odpowiedzialność za ten koszmar, to moja wina. Myślę, że nie ma za bardzo potrzeby mówić o popełnionych przez nas błędach. Najlepszą odpowiedzią powinien być raczej najbliższy mecz.

Wenger na konferencję nie przyszedł, bo – jak wykrętnie tłumaczył – Mourinho odpowiadał na pytania zbyt długo. Trudno się dziwić. Portugalczyk, który w ostatnich tygodniach robił wszystko, by wyprowadzić Wengera z równowagi („To specjalista od porażek, podziwiam Arsenal, że zawsze w trudnych momentach wspierał swojego trenera, a przecież tych momentów było sporo"), tym razem wolał chwalić Chelsea i opowiadać o błędzie sędziego Andre Marrinera, który pomylił zawodników i dał czerwoną kartkę Kieranowi Gibbsowi zamiast Aleksowi Oxlade'owi-Chamberlainowi. – Ta sytuacja pokazuje najlepiej, jak przydatne byłyby powtórki wideo – skomentował Portugalczyk.

Chelsea prowadziła wtedy już 2:0. – Zwykle potrzebujemy więcej czasu, ale dziś zniszczyliśmy ich. Później było już tylko łatwiej – cieszył się Mourinho, który zepsuł drugie święto Wengera: w 2005 roku Chelsea pokonała Arsenal 1:0 w 500. meczu Francuza.

Arsenal spadł w Premiership z miejsca trzeciego na czwarte, do Chelsea traci już siedem punktów i choć ma jeszcze zaległy mecz do rozegrania, wszystko wskazuje, że marzenia o tytule trzeba będzie odłożyć na kolejny sezon, a droga do pierwszego od dziewięciu lat trofeum będzie wiodła przez Puchar Anglii (półfinał z Wigan 12 kwietnia).

Dwójkę z Londynu rozdziela w tabeli Liverpool (cztery punkty za Chelsea) i Manchester City (sześć punktów straty i trzy zaległe spotkania), który przed jutrzejszymi derbami z United rozbił ostatnie w tabeli Fulham 5:0. Pierwszy w karierze hat trick uzyskał Yaya Toure. Trzy  bramki strzelił w sobotę także Luis Suarez, Liverpool do przerwy remisował w Cardiff 2:2, ale zwyciężył 6:3.

Gorszy nie chciał być Wayne Rooney, w wyjazdowym spotkaniu z West Hamem (2:0) zdobył obydwa gole, pierwszego po uderzeniu niemal z połowy boiska. – To był odruch. Obróciłem się i zobaczyłem, że bramkarz wyszedł daleko – opowiadał, żartując, że zrobił to lepiej niż David Beckham w 1996 roku, w meczu z Wimbledonem. Southampton prowadził w Londynie z Tottenhamem 2:0, ale przegrał 2:3. Artur Boruc asystował przy pierwszym golu.

Bayern musi poczekać ze świętowaniem mistrzostwa. Zapewni je sobie jutro, siedem kolejek przed końcem sezonu, jeśli pokona w Berlinie Herthę. Bez względu na wynik spotkania Borussii Dortmund z Schalke.

W sobotę Bayern wygrał na wyjeździe z Mainz 2:0, Schalke u siebie z Eintrachtem Brunszwik 3:1, a Borussia w Hanowerze 3:0. Efektowną bramkę (na 2:0) strzelił Robert Lewandowski. Przebiegł z piłką pół boiska, wpadł w pole karne i ośmieszył czterech obrońców rywali. Kapitan Borussii Sebastian Kehl przedłużył kontrakt, ale od razu zapowiedział, że w 2015 roku zakończy karierę.

Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Jagiellonia Białystok poznała rywala. Legia już go ograła
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku