W Anglii Niemcy mieli przewagę przez całą pierwszą połowę. Wydawało się, że lada chwila wbiją bramkę. Ale wydawało się tak przez 45 minut a bramka nie padła. Manchester z konieczności ćwiczył różne warianty gry obronnej. Musiał odpierać ataki nie tylko trzech napastników: Arjena Robbena z prawej strony, Francka Ribery'ego z lewej i Thomasa Muellera na środku, ale i wspierających ich pomocników. Wszyscy chcieli wjechać z piłką do bramki, zamiast strzelać z daleka, ale to oznaka stylu, jaki wprowadza Pep Guardiola. W taki sposób Bayern miażdży swoich przeciwników w Bundeslidze i w większości meczów międzynarodowych. Manchester nie miał wyjścia - musiał ograniczać się do kontrataków. Po jednym z nich Danny Welbeck wyprzedził Jerome'a Boatenga i będąc sam na sam z Manuelem Neuerem nie potrafił przerzucić nad nim piłki. Niemiecki bramkarz zdołał odbić ją ręką. Druga połowa zaczęła się od ataków Manchesteru i teraz goście sprawiali wrażenie zaskoczonych i trochę bezradnych. Efektem tego stanu był gol Nemanji Vidica, zdobyty po rzucie rożnym, wykonywanym przez Wayne'a Rooneya. Serb uderzył piłkę bokiem głowy, trafił uchem, dając gospodarzom niespodziewane prowadzenie.
Dopiero ta strata obudziła Bayern. Sześć minut później Guardiola wpuścił na boisko Mario Mandżukica. Po kolejnych pięciu Chorwat odegrał głową piłkę podaną z prawej strony przez Rafinhę a Bastian Schweinsteiger trafił z kilku metrów w okienko. 1:1. Bayern wciąż miał przewagę i więcej okazji do zdobycia kolejnych bramek, ale Manchester nie ograniczał się już tylko do obrony.
Remis jest małą niespodzianką. Manchester nawet na Old Trafford nie jest w tym sezonie groźny. W rewanżu więcej szans ma Bayern, ale będzie musiał radzić sobie bez ukaranych kartkami Javiego Martineza i Schweinsteigera (druga żółta i czerwona po faulu na Rooneyu).
Mecz na Camp Nou okazał się pechowy dla czołowych piłkarzy obydwu drużyn. Już w 10. minucie z boiska musiał zejść kontuzjowany Gerard Pique a dwadzieścia minut po nim, z tego samego powodu, Diego Costa. Pique zastąpił Marc Bartra, dla którego był to dopiero trzeci występ w Lidze Mistrzów. To nie miało większego wpływu na grę Barcy. Ale Diego Costa to dziś wyjątkowy artysta. Jego zastąpić nie sposób. Jednak to właśnie jego zmiennik - Diego dał Atletico prowadzenie pięknym strzałem z ponad dwudziestu metrów. Barcelonę uratował tym razem nie Leo Messi a Neymar. Jego gol przyniósł gospodarzom wyrównanie. To czwarty z kolei mecz Barcelony z Atletico, zakończony remisem. Rewanże 9 kwietnia.
Barcelona - Atletico Madryt 1:1