Wymiary porażki z Holandią w pierwszym meczu na mistrzostwach świata w Brazylii były przyjęte z niedowierzaniem. Hiszpanie przegrali 1:5 i pod każdym względem ustępowali drużynie Louisa Van Gaala.

Wczorajsze spotkanie z Chile miało być okazją do zmazania złego wrażenia. Przebieg wydarzeń na boisku szybko pokazał, że rozmiary porażki z Holandią nie były przypadkiem. Mistrzowie świata byli wolni i przewidywalni w swoich akcjach. Reprezentacja Chile prezentowałą się na boisku znacznie lepiej i w pełni zasłużenie wygrali 2:0. Druga porażka w Brazylii oznacza, że Hiszpanie żegnają się w turniejem już podczas fazy grupowej. W poniedziałek zagrają o honor z Australią, która również kończy rywalizację na fazie grupowej.

Hiszpańska prasa pisze o końcu pewnej ery. Aktualni mistrzowie świata i Europy byli cieniem dawnej reprezentacji. Głośno mówi się, że z drużyną pożegna się trener Vicente del Bosque. Szkoleniowiec Hiszpanii nie ukrywał, że jego przeciwnicy zasłużyli na zwycięstwo.

- Nie mam usprawiedliwienia dla postawy drużyny. Na boisku byliśmy zbyt wolni. W pierwszej połowie w w naszych akcjach widać było strach, dopiero po przerwie stworzyliśmy kilka okazja do zdobycia bramki. Nie mieliśmy szczęścia przy straconych bramkach, ale nie jest to żadne wytłumaczenie. Musimy teraz zastanowić się nad przyszłością - powiedział del Bosque.

- W obu spotkaniach byliśmy słabszym zespołem. Zarówno Holandia, jak i Chile były od nas lepsze i dlatego żegnamy się z mistrzostwami świata. Dzisiejszy dzień jest smutny dla nas wszystkich - trenerów, zawodników i kibiców - dodał szkoleniowiec reprezentacji Hiszpanii.