Roy Hodgson w ogóle nie zmienił składu w porównaniu ze spotkaniem z Włochami. Mimo porażki w Amazonii był bardzo zadowolony z gry swojego zespołu. Wayne Rooney przesunięty został tylko na środek ataku, tak by nie marudził i pokazał wreszcie, że jest w stanie dać coś Anglikom na wielkim turnieju. Pięciu piłkarzy Liverpoolu przed meczem serdecznie przywitało się z Suarezem, ale wszyscy zdawali sobie sprawę, że to właśnie ze strony tego piłkarza grozi im największe zagrożenie.
Nie mogło być mowy o oszczędzaniu, stawka była zbyt wysoka. Urugwajczycy pokazali swoją gorszą twarz, grali jak przed turniejem przed czterema laty - ostro i mocno. A że Anglicy lubią taką zabawę, przez jakiś czas zanosiło się na grę w kości. Słabsza miała pęknąć. Piłkarze Hodgsona przeważali i kiedy wydawało się, że wreszcie udowodnią to golem - gola stracili. W 39 minucie Edinson Cavani fenomenalnie podał piłkę przerzucając czterech obrońców, Suarez strzelił głową i Urugwajczycy objęli prowadzenie.
Na trybunach zasiadł Zlatan Ibrahimovic, zaproszony w wyjątkowy sposób przez gospodarzy, kiedy stwierdził, że skoro nie może grać, to mundialu nie będzie oglądał. Na boisku błyszczał Suarez, ale wszyscy czekali jeszcze na trzecią gwiazdę. Rooney w pierwszej połowie trafił w poprzeczkę, w drugiej - zmarnował doskonałą okazję kilka minut po wyjściu z szatni. Na kwadrans przed końcem spełnił jednak marzenia Anglików i doprowadził do wyrównania. Strzelał z bliska, prawie do pustej bramki, po pięknej akcji i podaniu Glena Johnsona.
Anglików na tym turnieju dało się lubić, stworzyli świetne widowisko. Urugwaj przez pół godziny drugiej połowy przyczaił się za podwójną gardą, myślał, że przetrwa nawałnicę i dowiezie skromne zwycięstwo. Kiedy Rooney strzelił gola, ruszyli jednak znowu do ataku. Suarez wniósł drużynę na swoich plecach do półfinału cztery lata temu, kiedy ręką w ostatniej minucie dogrywki meczu z Ghaną zatrzymał strzał przeciwnika, teraz znowu robi rzeczy niewiarygodne. Na pięć minut przed końcem strzelił zwycięskiego gola. Będzie miał ciężkie życie po powrocie do Anglii, bo jego bramki praktycznie wyrzuciły piłkarzy Hodgsona z turnieju. Po dwóch porażkach potrzebowaliby cudu i tylu zbiegów okoliczności, że chyba trudno im samym trudno w to uwierzyć.
Wszystkie mecze w tej grupie do samego końca będą ciekawe. Co pokaże Urugwaj na tle Włochów? Czy to drużyna na podium? Bez Suareza na pewno nie, ale z nim wszystko jest możliwe.
Gol Suareza: