Zegar pokazywał już doliczony czas, gdy Daryl Janmaat próbując podać piłkę do Jaspera Cillessena, trafił nią w słupek, a Vaclav Pilar wbił ją z bliska do bramki. Holendrzy przegrali z Czechami 1:2, to ich druga porażka pod wodzą Guusa Hiddinka, który po mundialu w Brazylii zastąpił na stanowisku Louisa van Gaala. W ubiegłym tygodniu ulegli 0:2 Włochom w spotkaniu towarzyskim.
Zwycięstwo Czechów trudno uznać za niespodziankę, jeśli spojrzeć na historię rywalizacji obu drużyn. Wystarczy przypomnieć mecz w fazie grupowej Euro 2004, w którym Czesi przegrywali 0:2, ale się nie poddali, zdobyli trzy gole i Holandię pokonali. Później jedni i drudzy doszli do półfinału. Teraz kłopotów z zakwalifikowaniem się do mistrzostw we Francji, gdzie po raz pierwszy zagrają aż 24 zespoły, też mieć nie powinni.
Problemy może mieć natomiast Turcja. W Reykjaviku przegrała 0:3 z rewelacyjną Islandią, bliską wyjazdu do Brazylii na mundial. Turcy kończyli mecz w dziesiątkę przez głupie zachowanie Omera Topraka, który w cztery minuty dostał dwie żółte kartki. To był przełomowy moment spotkania, gospodarze poczuli krew i strzelili dwie bramki.
Włosi nie potrzebowali Mario Balotellego, by pokonać w Oslo Norwegię 2:0. Wystarczył Simone Zaza, napastnik małego Sassuolo, rozgrywający dopiero drugie spotkanie w reprezentacji. Wynik ustalił obrońca Juventusu Leonardo Bonucci. Nowy selekcjoner Italii Antonio Conte dokonuje słusznych wyborów, a jego drużyna w dwóch meczach nie straciła jeszcze gola.
Niespodzianek we wtorkowy wieczór, kończący podzieloną na trzy dni pierwszą serię spotkań, jednak nie brakowało. Bośnia i Hercegowina, mimo szybko strzelonej bramki, przegrała u siebie z Cyprem 1:2, a Miralem Pjanić w 89. minucie nie wykorzystał rzutu karnego. Blisko sensacji było w Andorze, gdzie gospodarze prowadzili z Walią, ale przegrali 1:2, bo nie potrafili zatrzymać Garetha Bale'a (obydwa gole).