Nie ma już drużyny bez porażki w polskiej lidze. Wisła Kraków przegrała u siebie z Legią i straciła nie tylko miano niepokonanej, ale i pozycję lidera. Pierwszy gol dla mistrzów Polski padł po błędzie sędziego Szymona Marciniaka, który nie odgwizdał spalonego.
W Krakowie czekano na ten mecz, biletów na trybuny zabrakło już tydzień temu. Dla Legii natomiast – takie można było przynajmniej odnieść wrażenie – było to tylko kolejne spotkanie, o mniejszym ciężarze gatunkowym niż chociażby czwartkowy mecz w Lidze Europejskiej z belgijskim Lokeren. Kibice obu klubów porównywali najlepsze duety w lidze – krakowianie próbowali wykazać wyższość Pawła Brożka i Semira Stilica nad Miroslavem Radovicem i Ondrejem Dudą, którzy napędzają ofensywę Legii.
Takie rozważania nie miały jednak żadnego znaczenia dla trenera Legii Henninga Berga, który uznał, że odpoczynek po pucharach jest ważniejszy, a drużyna musi poradzić sobie bez Radovicia i Dudy w podstawowym składzie. Obaj mecz rozpoczęli na ławce rezerwowych, jednak zdążyli pojawić się na boisku i zdobyć po golu.
Najpierw pięknym strzałem z narożnika pola karnego popisał się Duda, a dosłownie kilkadziesiąt sekund później Radović w swoim stylu zabawił się w polu karnym i wymanewrował całą obronę Wisły z bramkarzem Michałem Buchalikiem na czele. To były nokautujące ciosy Legii – oba zadane już w doliczonym czasie gry.
Wcześniej jednak Legia wyszła na prowadzenia po uderzeniu Orlando Sa – Portugalczyk w chwili otrzymania podania od Helio Pinto znajdował się wyraźnie na spalonym. Ani sędzia Szymon Marciniak, ani jego asystent jednak nie interweniowali.