Tama na Wiśle

Legia nowym liderem ekstraklasy. Mistrz Polski pokonał Wisłę w Krakowie 3:0.

Publikacja: 22.09.2014 02:14

Nie ma już drużyny bez porażki w polskiej lidze. Wisła Kraków przegrała u siebie z Legią i straciła nie tylko miano niepokonanej, ale i pozycję lidera. Pierwszy gol dla mistrzów Polski padł po błędzie sędziego Szymona Marciniaka, który nie odgwizdał spalonego.

W Krakowie czekano na ten mecz, biletów na trybuny zabrakło już tydzień temu. Dla Legii natomiast – takie można było przynajmniej odnieść wrażenie – było to tylko kolejne spotkanie, o mniejszym ciężarze gatunkowym niż chociażby czwartkowy mecz w Lidze Europejskiej z belgijskim Lokeren. Kibice obu klubów porównywali najlepsze duety w lidze – krakowianie próbowali wykazać wyższość Pawła Brożka i Semira Stilica nad Miroslavem Radovicem i Ondrejem Dudą, którzy napędzają ofensywę Legii.

Takie rozważania nie miały jednak żadnego znaczenia dla trenera Legii Henninga Berga, który uznał, że odpoczynek po pucharach jest ważniejszy, a drużyna musi poradzić sobie bez Radovicia i Dudy w podstawowym składzie. Obaj mecz rozpoczęli na ławce rezerwowych, jednak zdążyli pojawić się na boisku i zdobyć po golu.

Najpierw pięknym strzałem z narożnika pola karnego popisał się Duda, a dosłownie kilkadziesiąt sekund później Radović w swoim stylu zabawił się w polu karnym i wymanewrował całą obronę Wisły z bramkarzem Michałem Buchalikiem na czele. To były nokautujące ciosy Legii – oba zadane już w doliczonym czasie gry.

Wcześniej jednak Legia wyszła na prowadzenia po uderzeniu Orlando Sa – Portugalczyk w chwili otrzymania podania od Helio Pinto znajdował się wyraźnie na spalonym. Ani sędzia Szymon Marciniak, ani jego asystent jednak nie interweniowali.

Orlando Sa zagrał do tej pory w czterech spotkaniach ligowych – zdobył w nich pięć bramek. Gdy jednak przychodzą naprawdę ważne mecze, napastnik zazwyczaj ogląda walczących kolegów z ławki rezerwowych. W czwartkowym meczu LE z Lokeren Portugalczyk najbliżej gry był, gdy rozgrzewał się w drugiej połowie przy linii bocznej. Ale na boisko nie wszedł nawet na minutę. Berg woli zestawiać linię ataku z dwóch ofensywnych pomocników: Radovica i Dudy. Przypadek portugalskiego napastnika pokazuje, jak wielkie bogactwo wyboru ma trener Legii. Do wyobraźni przemawia też fakt, że obok Sa w podstawowym składzie wybiegł Marek Saganowski – zdobywca stu goli w lidze. Żaden trener w Polsce nie może się z Bergiem w tym względzie ścigać – można nawet zaryzykować tezę, że drugi skład Legii walczyłby o czołową ósemkę w lidze.

Franciszek Smuda i jego sztab medyczny musieli dokonywać cudów, by w meczu z Legią mógł zagrać Arkadiusz Głowacki, kapitan zespołu i lider defensywy Wisły. Wszystko przez brak dobrych zmienników.

Gdyby nie udało się wyleczyć byłego reprezentanta Polski, Smuda musiałby sięgać po Węgra Richarda Guzmicsa, który zaledwie od kilkunastu dni trenuje z zespołem. Głowacki w końcu zagrał, a jego pojedynki z Sa były ozdobą tego meczu. Na Legię jednak to nie wystarczyło.

Warszawianie mają niby tylko punkt przewagi nad Wisłą, którą zepchnęli na drugie miejsce w tabeli, ale przewaga psychologiczna jest po ich stronie. Zespół Berga może łączyć skuteczną grę na dwóch frontach (w środę dojdzie trzeci – Puchar Polski), a zawodnicy zastępujący tych z teoretycznie pierwszego składu potrafią poradzić sobie z jedyną niepokonaną w lidze drużyną.

Oczywiście nie znaczy to, że Legia ma już mistrzostwo w kieszeni, z pewnością jeszcze w tym sezonie kilka razy przegra. Po raz kolejny można jednak odnieść wrażenie, że największym rywalem Legii będzie... sama Legia: ewentualne rozprężenie, zbytnia wiara w siebie albo po prostu rutyna.

Rutyny nie ma natomiast w Gdańsku. Lechia przegrała u siebie z Pogonią 0:1 i stało się to, co wieszczono od kilkunastu dni. Posadę stracił portugalski trener – Machado. Mówi się, że jego następcą ma zostać polski szkoleniowiec: ponoć wysokie notowania ma Dariusz Kubicki, ale mówi się także o Tomaszu Hajcie i oczywiście Waldemarze Fornaliku, który stał się dyżurnym kandydatem, gdy tylko gdzieś w Polsce zwalniany jest trener.

Do niedawna w takiej samej roli obsadzany był Maciej Skorża, ale kilka tygodni temu zastąpił Mariusza Rumaka w Lechu Poznań. Rumak z kolei szybko znalazł przystań w Bydgoszczy, gdzie objął Zawiszę.

W sobotę Rumak ze swoim nowym zespołem pojechał do Poznania, ale powrót na Bułgarską mu się nie udał. Jego nowi podopieczni zostali zdemolowani przez piłkarzy, których jeszcze do niedawna sam prowadził. Lech wygrał 6:2.

9. KOLEJKA

Śląsk Wrocław – Korona Kielce 1:0

(0:0)

Bramka: F. Paixao (72).

Żółte kartki: K. Danielewicz, Juanito (Śląsk); P. Golański, R. Dejmek, S. Pilipczuk.

Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków).

Widzów: 7669

Lechia Gdańsk – Pogoń Szczecin 0:1

(0:1)

Bramka: M. Robak (38).

Żółte kartki: R. Janicki, D. Łukasik (Lechia); M. Dąbrowski, R. Murawski (Pogoń)

Sędziował: Marcin Borski (Warszawa).

Widzów: 13 141.

Piast Gliwice – Cracovia 4:2

(3:0)

Bramki – dla Piasta: B. Szeliga (17), G. Badia (33), R. Jurado (41), K. Wilczek (67); dla Cracovii: M. Żytko (49 – karny), Covilo (81).

Żółte kartki: Ł. Hanzel (Piast); M. Żytko, A. Marciniak. M. Budziński (Cracovia).

Sędziował: Paweł Gil (Lublin).

Widzów: 4100

Podbeskidzie B.-Biała – Górnik Zabrze 0:3

(0:1)

Bramki: O. Szeweluchin (2), M. Zachara (70 i 90+4)

Żółte kartki: D. Chmiel (Podbeskidzie); M. Małkowski (Górnik).

Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)

Widzów: 3250

Lech Poznań – Zawisza Bydgoszcz 6:2

(3:2)

Bramki – dla Lecha: Z. Sadajew (12), G. Lovrencsics (18), K. Hamalainen (43), D. Jevtić (51 – karny i 82), S. Pawłowski (66); dla Zawiszy: A. Micael (32), Wagner (41).

Żółte kartki: B. Douglas (Lech); P. Petasz, J. Kadu, P. Strąk (Zawisza). Czerwone kartki: A. Micael (50), P. Petasz (90) – obaj Zawisza.

Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Widzów: 11 078

Ruch Chorzów – GKS Bełchatów 0:1

(0:1)

Bramka: A. Basta (6).

Żółte kartki: G. Kuświk (Ruch); A. Mójta, D. Szymański (Bełchatów).

Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Widzów: 5400

Wisła Kraków – Legia Warszawa 0:3

(0:0)

Bramki: O. Sa (50), O. Duda (90+5), M. Radović (90+7).

Żółte kartki: Ł. Burliga, Ł. Garguła (Wisła); Ł. Broź, M. Saganowski, T. Jodłowiec.

Sędziował: Szymon Marciniak (Płock).

Widzów: 31 289.

Dziś grają:

Górnik Łęczna – Jagiellonia Białystok (18, Canal+ Family).

Nie ma już drużyny bez porażki w polskiej lidze. Wisła Kraków przegrała u siebie z Legią i straciła nie tylko miano niepokonanej, ale i pozycję lidera. Pierwszy gol dla mistrzów Polski padł po błędzie sędziego Szymona Marciniaka, który nie odgwizdał spalonego.

W Krakowie czekano na ten mecz, biletów na trybuny zabrakło już tydzień temu. Dla Legii natomiast – takie można było przynajmniej odnieść wrażenie – było to tylko kolejne spotkanie, o mniejszym ciężarze gatunkowym niż chociażby czwartkowy mecz w Lidze Europejskiej z belgijskim Lokeren. Kibice obu klubów porównywali najlepsze duety w lidze – krakowianie próbowali wykazać wyższość Pawła Brożka i Semira Stilica nad Miroslavem Radovicem i Ondrejem Dudą, którzy napędzają ofensywę Legii.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Piłka nożna
Piłkarski brexit? Anglicy nie wygrają Ligi Mistrzów, ale mogą zdobyć dwa inne puchary
Piłka nożna
Paris Saint-Germain - Inter Mediolan o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Finał nienasyconych
Piłka nożna
W finale Ligi Mistrzów nie będzie trzech Polaków. Inter zagra z Paris Saint-Germain
Piłka nożna
Barcelona nie wygra Ligi Mistrzów. Wrócą jeszcze silniejsi
Piłka nożna
Dembele. Geniusz z piłką przy nodze
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem