Udany rewanż Legii

Legia Warszawa pokonała 1:0 (1:0) Trabzonspor. Porażki z zeszłego sezonu odeszły w niepamięć.

Publikacja: 02.10.2014 22:48

Udany rewanż Legii

Foto: AFP

To spotkanie miało udowodnić dojrzałość mistrzów Polski. W poprzednim sezonie Legia dwukrotnie przegrała 0:2 z Trabzonsporem w Lidze Europejskiej. Piłkarze obiecywali, że tym razem będzie inaczej. Pojawiło się parę komunałów o wyciąganiu wniosków oraz o tym, że to nie jest ta sama Legia, co rok temu. W Trabzonsporze też zresztą wiele się zmieniło. Jak się okazało, tym razem nie były to puste słowa. Chociaż nie obyło się bez kłopotów.

Na początku spotkania legioniści nie ruszyli z ułańską fantazją na bramkę Onura Kivraka. Rozważnie konstruowali akcje, nie tracili sił na zbędną wymianę ciosów. Spokój dosyć szybko przyniósł efekty. W 16. minucie Michał Kucharczyk wybiegł do podania Ivicy Vrdoljaka, wyprzedził obrońców Trabzonsporu, nie bez problemów opanował piłkę, ale w najważniejszym momencie zachował zimną krew. Pewnym strzałem pokonał bramkarza rywali.

Po straconej bramce trener Trabzonsporu Vahid Halilhodzić miał pretensje do całego świata, ale nie do swoich zawodników. Ekspresyjnie wyrażał swoje niezadowolenie z decyzji sędziego asystenta, który przy akcji Michała Kucharczyka nie pokazał spalonego. Nie rozumiał także, dlaczego gwizdek Viktora Kassaia milczał, gdy Tomasz Jodłowiec odebrał piłkę jednemu z przeciwników, co było początkiem nieszczęść. Szkoleniowiec przez kilka minut głośno wyrażał swoje niezadowolenie z pracy sędziów. W końcu węgierskiemu arbitrowi skończyła się cierpliwość i odesłał Halilhodzica na trybuny. Trabzonspor kończył pierwszą połowę ze stratą jednej bramki i bez trenera.

Jednak nie wyglądało na to, by taki stan rzeczy szczególnie zaszkodził tureckiemu zespołowi. Po przerwie to Legia miała problemy ze stworzeniem groźnej akcji. Drużyna z Trabzonu grała coraz śmielej. Przełomowym momentem była 65. minuta, gdy boisko z powodu kontuzji musiał opuścić bramkarza Trabzonsporu Onur Kivrak. Jego miejsce zajął Fatih Ozturk, dla którego był to pierwszy mecz w sezonie.

Od tej chwili zawodnicy tureckiego klubu grali tak, jakby nie chcieli narażać kolegi na zbędny stres. Mistrzowie Polski nie byli w stanie wyjść z własnej połowy. Ze spokoju, który na początku meczu dał prowadzenie, niewiele zostało. Trabzonspor atakował, a piłkarze dowodzeni przez Henninga Berga popełniali coraz więcej błędów. Jeden z nich sprawił, że legioniści kończyli mecz w dziesiątkę. W 88. minucie drugą żółtą kartkę dostał Michał Żyro. Wtedy stało się jasne, że na drugą bramkę Legii nie ma już co liczyć.

Viktor Kassai doliczył do drugiej połowy osiem minut. Dla kibiców i piłkarzy Legii było to chyba jedno z najbardziej nerwowych ośmiu minut w życiu. Trabzonspor próbował strzelać, mistrzowie Polski wybijali piłkę z pola karnego. Ale robili to na tyle skutecznie, że gospodarze nie zdołali zdobyć wyrównującej bramki. Legia wygrała w Turcji 1:0 i chociaż częściowo zrewanżowała się Trabzonsporowi za ubiegłoroczne porażki.

W drugim meczu grupy L Lokeren pokonał Metalista Charków 1:0. Legia jest liderem tabeli. Czy długo utrzyma prowadzenie? Jeżeli w pozostałych spotkaniach zagra tak, jak w pierwszej połowie meczu z Trabzonsporem - bardzo możliwe. Jeśli przeważać będzie gra, jaką piłkarze mistrza Polski zaprezentowali po przerwie - różnie może być. Najważniejsze, że w dwóch meczach udało się zdobyć sześć punktów. Styl na razie jest sprawą drugorzędną.

Trabzonspor - Legia Warszawa 0:1

(0:1).

Bramka: Michał Kucharczyk (16).

Sędzia: Viktor Kassai (Węgry).

Żółte kartki: Trabzonspor - Kevin Constant, Avram Papadopoulos, Sefa Yilmaz; Legia - Michał Żyro, Tomasz Brzyski, Michał Kucharczyk, Dossa Junior, Ondrej Duda.

Czerwona kartka: Legia - Michał Żyro (88. za drugą żółtą)

Piłka nożna
Paris Saint-Germain - Inter Mediolan o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Finał nienasyconych
Piłka nożna
W finale Ligi Mistrzów nie będzie trzech Polaków. Inter zagra z Paris Saint-Germain
Piłka nożna
Barcelona nie wygra Ligi Mistrzów. Wrócą jeszcze silniejsi
Piłka nożna
Dembele. Geniusz z piłką przy nodze
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Barcelona z piekła do nieba i z powrotem, Inter pierwszym finalistą
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku