Trudno powiedzieć, dlaczego polscy piłkarze młodego pokolenia zostali tak brutalnie potraktowani przez zachodni futbol. Być może najlepszym wytłumaczeniem byłoby po prostu napisać, że są zbyt słabi. Ktoś jednak wyłożył na nich spore pieniądze, ktoś swoim nazwiskiem firmował transfer, ktoś w tych młodych wierzył, coś w nich dostrzegł.
Za Dominika Furmana Tuluza zapłaciła 2,7 miliona euro, Rafał Wolski kosztował Fiorentinę tyle samo. Wolfsburg wydał na Mateusza Klicha niemal 4 miliony euro, a pomocnik nie dostał w tym sezonie ani jednej szansy na boisku. Benfica Lizbona zapłaciła za 19-letniego Pawła Dawidowicza 2 miliony euro, a młody Polak ma kłopoty, by regularnie grać nawet w drugoligowych rezerwach portugalskiego giganta.
Potrzebny jest pomysł
Modelową karierą jest oczywiście ta Roberta Lewandowskiego, który zanim wyjechał na Zachód, zdążył wyrobić sobie w Polsce bardzo silną pozycję. Był królem strzelców, czołowym piłkarzem występującym regularnie w reprezentacji, nie spieszył się z wyjazdem, chociaż kusiły go kluby, oferując duże pieniądze.
Karierą Lewandowskiego kieruje Cezary Kucharski, który miał na nią pomysł i dobrze wybrał drogę, którą piłkarz wchodził na coraz wyższe piętra. Jednak już przy Wolskim tej wizji mu zabrakło. Ofensywny pomocnik był odkryciem ligi, zrobił tak wielkie wrażenie, że ówczesny selekcjoner Franciszek Smuda włączył go do kadry na Euro 2012.
Od początku było wiadomo, że Wolski pojawił się w reprezentacji, by zbierać doświadczenie, a nie grać w podstawowym składzie, ale był to także czytelny sygnał, że w przyszłości stanie się ważnym piłkarzem kadry. Po wyjeździe do Włoch grał za mało, by móc liczyć na powołania do reprezentacji seniorów, nawet w młodzieżówce wylądował na ławce rezerwowych. Z jednego z największych talentów polskiej piłki Wolski powoli przeistacza się w jedno z największych rozczarowań, chociaż oczywiście mówienie tak o 21-letnim zawodniku może być ryzykowne.
Zbigniew Boniek powiedział, że polscy piłkarze powinni wyjeżdżać na Zachód albo jeszcze jako dzieci, które jadą za granicę, by się uczyć, albo już jako uznane postaci polskiej ligi. Idealnymi przykładami tego pierwszego podejścia do kariery są Grzegorz Krychowiak i Wojciech Szczęsny. Zdecydowali się na przejście odpowiednio do akademii Bordeaux i Arsenalu, gdy mieli po 16 lat.