Przed tym spotkaniem nietrudno było wskazać faworyta. Fakt, że Demokratyczna Republika Konga doszła aż do tej fazy turnieju, był niemałą niespodzianką. Natomiast Wybrzeże Kości Słoniowej od samego początku było wskazywane jako jeden z głównych kandydatów do zdobycia mistrzostwa Afryki.
Jednak w pierwszych minutach meczu o finał trudno było orzec, która drużyna gra o sprawienie jeszcze większej sensacji, a która skazywana jest na sukces. Kongijscy piłkarze od samego początku ostro ruszyli do ataku. Faworyt został zmuszony do obrony. Jednak reprezentanci Konga nie potrafili wykorzystać sytuacji, które zdołali stworzyć.
Wydawało się, że bramka dla Demokratycznej Republiki Konga jest tylko kwestią czasu. Ale to Wybrzeże Kości Słoniowej jako pierwsze zdobyło gola. W 20. minucie trafił Yaya Toure, ale WKS nie cieszył się zbyt długo z prowadzenia. Rywale trzy minuty później wyrównali z rzutu karnego.
Kongo ruszyło za ciosem i znów szaleńczo nacierało na bramkę rywali. Ale doświadczenie zawodników z Wybrzeża zrobiło swoje. Przetrwali napór i przed przerwą strzelili drugiego gola.
Wyglądało na to, że zawodnicy obu reprezentacji wszystkie siły zużyli w pierwszej połowie, bo w drugiej tempo opadło. Kongo nie potrafiło zaatakować z takim animuszem jak wcześniej, a piłkarze Wybrzeża Kości Słoniowej woleli bronić wyniku, niż zdobywać kolejne bramki. Ale i tak strzelili trzeciego gola przeciwnikom, którzy z każdą upływającą minutą wydawali się coraz bardziej zagubieni i wolniejsi.