Po czterech latach posuchy doczekaliśmy się polskiej drużyny w fazie grupowej europejskich pucharów. W jesienne wieczory emocji spróbuje dostarczyć nam młody zespół Dariusza Żurawia.
Eliminacje, przez które Lech przeszedł w imponującym stylu (cztery zwycięstwa, 13 strzelonych goli i tylko jeden stracony), dają nadzieję, że ta przygoda może potrwać dłużej niż poprzednia. Pięć lat temu udało się wygrać tylko jeden mecz, z Fiorentiną na wyjeździe.
Kiedy rok później reprezentacja Polski awansowała do ćwierćfinału Euro we Francji, a Legia sforsowała wreszcie bramy Ligi Mistrzów, nikt nie przypuszczał, że w kolejnych sezonach polskie drużyny przyniosą nam więcej wstydu niż radości, a za burtę wyrzucać je będą tacy rywale jak Sheriff Tyraspol czy luksemburski Dudelange.
To był kubeł zimnej wody, bo choć w Champions League Legia głównie patrzyła, jak bawią się inni, to jednak potrafiła urwać punkt Realowi i zarobiła aż 27 mln euro. By zbliżyć się do tej sumy, Lech musiałby teraz wygrać Ligę Europy. To najlepiej pokazuje, jaka finansowa przepaść dzieli te rozgrywki.
Poznańska zaradność
Lech w ostatnim oknie transferowym na swoich młodych zawodnikach zarobił blisko 20 mln euro i może być stawiany za wzór gospodarności.