Mimo porażki takie mecze w wykonaniu polskich klubów chce się oglądać.Przed spotkaniem mało kto dawał Lechowi jakiekolwiek szanse. Benfica odniosła w lidze cztery zwycięstwa z rzędu, ma w składzie reprezentantów kilku krajów, graczy rutynowanych, jak Belg Jan Verthongen czy Urugwajczyk Nicolas Otamendi i młodych, mających opinię wielkich talentów. Jak choćby 21-letni Urugwajczyk Darwin Nunez, wychowanek Penarolu Montevideo, kupiony we wrześniu przez Benfikę z Almerii za 24 mln euro. Dla polskiego klubu to są pieniądze nieosiągalne.
Benfica uznała, że to dobry interes, a Urugwajczyk już na siebie zarabia. Strzelił w Poznaniu trzy bramki, każdą w inny sposób. Dwie głową, jedną z bliska, kiedy wydawało się, że już go Djordje Crnomarković zablokował.
Mimo, że od pierwszych minut Benfica zdobyła przewagę, lechici, zgodnie z zapowiedzią trenera Dariusza Żurawia, nie zamierzali ograniczać się do obrony. Wprawdzie już od ósmej minuty, po przypadkowym i pechowym zagraniu ręką przez Tomasza Dejewskiego Benfica po strzale Pizziego z karnego zdobyła bramkę, ale sposobu gry obydwu drużyn to nie zmieniło.
Lech miał rzut rożny i wolny, Jakub Moder oddał strzał, obroniony przez bramkarza, wreszcie akcja prawym skrzydłem zakończyła się golem. Michał Skóraś przepuścił prostopadłe podanie, żeby sędzia nie odgwizdał spalonego, Portugalczycy się nie zorientowali, piłkę przejął Alan Czerwiński i po jego podaniu Mikael Ishak z bliska posłał piłkę do siatki.
Akcji z obydwu stron było bardzo dużo. Nikt się nie bronił, dzięki czemu oglądaliśmy wiele urozmaiconych zagrań, strzałów, rzutów rożnych i wolnych. Po jednym z rogów piłka po strzale Modera odbiła się od poprzeczki. Akcji Portugalczyków było więcej. Do nich należała przewaga pod względem techniki i szybkości. Zmieniali pozycje, wyprzedzali lechitów w polu karnym, wreszcie w 42. minucie Darwin Nunez strzelił głową bramkę po dokładnym podaniu Gilberto z prawej strony. Urugwajczyk wyskoczył szybciej i wyżej niż Dejewski.